Martwe natury jesienne jak zwykle są nieprzemijająco wdzięcznym tematem rozważań wizualnych. Plus dorzucam wierszowe trio. Nie dajcie się omamić brakom witaminy D! Będzie dobrze.
Czerwone wino
Bardzo wcześnie
jest jesień. Coraz wcześniej słońce
Za jezioro z ołowiu w drżące spada trzciny.
Dzień jest po to, by sennie płynęły godziny,
A wieczór, by oglądać gwiazdy spadające.
Renoir chyba w sadzie pomalował śliwy,
Tak ich skórka zielona a brzegiem liliowa,
I wszystko tu coś znaczy, tylko brak nam słowa.
Ach! jak tu odpowiedzieć: czy jestem szczęśliwy?
Jak nurek schodzi w mroki tajemniczych głębin,
Gdzie się przepych koralu bogato rozpina,
Tak ja wypijam wzrokiem czerwoność jarzębin
Lub próbuję wargami czerwonego wina.
Za jezioro z ołowiu w drżące spada trzciny.
Dzień jest po to, by sennie płynęły godziny,
A wieczór, by oglądać gwiazdy spadające.
Renoir chyba w sadzie pomalował śliwy,
Tak ich skórka zielona a brzegiem liliowa,
I wszystko tu coś znaczy, tylko brak nam słowa.
Ach! jak tu odpowiedzieć: czy jestem szczęśliwy?
Jak nurek schodzi w mroki tajemniczych głębin,
Gdzie się przepych koralu bogato rozpina,
Tak ja wypijam wzrokiem czerwoność jarzębin
Lub próbuję wargami czerwonego wina.
(Jan Lechoń)
Jesień. Małe myszki umierają w kartonach z wiatrakami, a chińskie kurczaczki kwilą pod mopami (poezja własna, to chyba jasne, eh)
O poranku
Widziałem wczesną zorzę i wieczór widziałem.
Żyłem z miłości i z miłości umierałem.
Wiosna, lato i jesień przeszły, idzie zima,
Mroźnych przeciągów czasu już nic nie powstrzyma.
Chcę jeszcze patrzeć w piękną twarz długie godziny,
Innej, oprócz patrzenia nie znając przyczyny.
(...)
(Mieczysław Jastrun)
Przykro mi, Mieczysławie, ale o miłości jakie mam mniemanie, widać na poniższym obrazku ;)
Choć nie ma wiatru
Choć nie ma wiatru, liść się chwieje,
Zachodni promień błysł i znikł:
Nic się nie dzieje, bo to dzieje,
Których nie zapisuje nikt.
Jak me strapienie, me cierpienie,
Niewyśpiewanej męki ton,
Którą chcą uśpić zmierzchu cienie,
A niepokoi słońca zgon.
Boleśnie schodzi ta godzina,
Wieczyste pogranicze trwóg...
Kto mi ku ziemi czoło zgina?
Może mój smutek, może Bóg.
(Staff Leopold)
* Mnie osobiście czoło do ziemi zgina taki przykładowy duet: robaczek + aparat. Albo czyjaś zgubiona pięćdziesięciogroszówka ;). Albo martwa natura.