Historia o tyleż upojna, co krótka: z bloku do ogródka!

niedziela, 12 lipca 2015

Z wizytą. Ogród Tamary

Tamara ma prawdziwą pasję ogrodniczą i cały swój czas w lecie poświęca temu zajęciu. Sesja nie jest z tego sezonu, zatem w tym roku ogród wygląda pewnie jeszcze ciekawiej. Więcej żabek, rusałek i buddów! Charakterystyczną cechą ogrodniczego stylu T. jest niewątpliwie nonszalancja i różnorodność. A tajemnicą sukcesu nawożenie (bo wszystko rośnie dość bujnie) i przywożenie (figurek z podróży do postawienia i urozmaicenia rozlicznych zagajników).

...
Rusałki oczywiście ujdą, zwłaszcza poobnażane, ale moimi faworytami są lwy i Buddowie ;)
Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia ciemnej z karnacji i materiału rusałki leżącej w gąszczu traw, o którą można wybić zęby.








W w ogródku jest mnóstwo różnej wielkości (zazwyczaj mikrej) sadzawek i oczek wodnych.


Powyżej bardzo wybujała nastrurcja pnąca.

 Na zapleczu ogródka niezutylizowane resztki porzucone bez nonszalancji ;)

Oczywiście taka pasja ogródkowa zawsze musi odbywać się kosztem czegoś... dlatego w domu nie ma śladu fenk szuja oraz ogólnie ładu (a nawet części dachu, bo piętro jest w wiecznej budowie), przypomina on raczej składzik sklepu z antykami

























czwartek, 9 lipca 2015

POPIÓŁ w ogródku i o płonącej ręce z ogniska

Poniżej kilka porad na zastosowanie popiołu z ogniska. I pomyśleć, że niektórzy używają go tylko w środę popielcową ;). Nie jestem pewna czy chodzi konkretnie o spopielone szczątki starych 'Przekrojów' i 'Horyzontów techniki' ze strychu, no alem łaskawa i trochę wiedzy roślinom w grządki zawszem rada sypnąć.
Odradzam natomiast karmienie ognia 'Życiem na gorąco' i inną laminowaną niemiecką prasą, gdyż farba drukarska płonie na niebiesko i ogólnie wygląda to i pachnie dość niezdrowo. No ale skąd same wziąć naręcza jodłowych szczap? Za to wysuszona po skoszeniu trawa zachowuje się rewelacyjnie, a ogień strzela wesoło.


Buzujesz, szalejesz! Smagasz dymem po oczach aż łzawią. Aromatyzujesz ubrania wędzonką. Trzeba ciągle ci machać jakąś płachtą, byś czuł się podsycony. No ale nikt nie mówił, że będzie przyjemnie.

Przy okazji odradzam podsycanie ognia denaturatem w spray. To znaczy sposób jest wybitnie wygodny, ale może się zdarzyć, że będziecie w konsekwencji  biegać po ogródku z płonącą ręką (która się zajęła) wystawiową ponad głowę. Pół biedy jeśli w tym samym roku odbywa się Olimpiada (fani sportu zawsze mile widziani), w każdym innym przypadku wygląda to żałośnie ;)


























A tu wybieranie popiołu z dołu w celu rozdysponowania na grządkach.


 WYKORZYSTANIE POPIOŁU

"Popiół ze spalonych drewnianych szczap to niesłusznie niedoceniany surowiec o wielu możliwościach praktycznego zastosowania. Najłatwiej mogą go zebrać posiadacze kominków uruchamiający domowe paleniska w jesienno-zimowe wieczory. Wiosną i latem popiół pozostaje po zdrowym grillowaniu i pieczeniu kiełbasek nad ogniskiem. Oto, w jakich rolach odnajdzie się niepozorny, szary pył.

Nawóz do roślin
To najprostszy i wyjątkowo praktyczny sposób na wykorzystanie popiołu, także tego, który powstał w trakcie kulinarnych zabiegów na świeżym powietrzu. Kto ma kompostownik, może dorzucać do niego popiół przez cały rok. Kto nie ma – może wymieszać niewielką ilość popiołu z ziemią do roślin domowych i ogrodowych. Można też wsypać popiół do zagłębienia w ziemi. Drzewny popiół zawiera duże ilości potasu, wapnia i fosforu, za które większość roślin będzie wdzięczna. Wyjątek stanowią rośliny lubiące kwaśną ziemię, ponieważ związki te podwyższają pH gleby.

Straszak na gryzonie i insekty
Ogrodnicy docenią także skuteczność popiołu w zmaganiach z myszami, ślimakami, mrówkami i innymi niepożądanymi insektami. Rozsypany na ich ścieżkach i na glebie popiół skutecznie zniechęci je do zawierania bliższej znajomości z pielęgnowanymi roślinami. Przechowywane w szafie ubrania, które czekają na swój sezon, można posypać odrobiną pyłu, by w naszej garderobie nie zamieszkały mole. Popiół łatwo daje się wytrzepać z odzieży bez ryzyka jej trwałego pobrudzenia.

Ekologiczne czyściwo
1 miarka popiołu i 2 miarki wrzątku, wymieszane w wiaderku i pozostawione na kilkanaście godzin, od czasu do czasu zamieszane, a na końcu przefiltrowane przez płócienną ściereczkę dadzą doskonały środek do czyszczenia szkła, rodowych sreber i biżuterii. A posypane na kilka godzin popiołem plamy z farby na ścianach, kamieniu lub cegłach można usunąć przez przetarcie szczotką. Popiół usunie też znaczną część plam na odzieży, pod warunkiem, że są one świeże. W tym przypadku warstwę popiołu usuwa się kawałkiem białego pieczywa. Do tego celu nie używamy popiołu pozostałego po grillowaniu.

Neutralizator zapachów
Popiół doskonale pochłania nieprzyjemne zapachy, dlatego warto go użyć np. do utrzymania w czystości kociej kuwety. Z pewnością będzie zdrowszym rozwiązaniem, niż chemiczne proszki. I tak samo skutecznym.

Pogromca zimy
Oblodzone lub oszronione chodniki, podjazdy i ścieżki staną się w mgnieniu oka bezpieczne, gdy posypie się na nie warstwa popiołu. Zawiera on sól, która szybko rozprawi się z tymi nieprzyjemnymi aspektami zimy.
Jest tylko jeden warunek, by powyższe pomysły można było uznać za ekologiczne – popiół powinien powstać na skutek spalenia drewna, które nie zostało potraktowane chemicznymi podpałkami.
A dla odważnych mamy jeszcze jedną wskazówkę – popiół wymieszany w wodzie z gliną, solą, liśćmi herbaty, łuskami ryżu i niegaszonym wapnem to mikstura, dzięki której Chińczycy przygotowują swoje słynne „stuletnie jaja”."

via [klik]

czwartek, 2 lipca 2015

Wizualna kakofonia grządki

Niewątpliwie wolałabym mieć, jako w tych miejskich ogrodach, rośliny pogrupowane gatunkowo. W dużych kępach, w kolorystycznie jednorodnych kupach. Duże raczej z tyłu a małe raczej z przodu, a nie jak w multipleksie, gdzie olbrzym w kapeluszu zasłania całemu kino widowisko, bo nie usiadł w ostatnim rzędzie.
No ale gdzie się coś samo wysiało tam spoczęło i się ukorzeniło. Oprócz bratków, które są w kupie z przodu grządki i przewracają się na długich wiotkich łodygach na wszystkie strony.


Bratki parcieją i ogólnie powoli odchodzą do sezonowej przeszłości. Wypłowiały stokrotki. Niezapominajki uschły lecz się wysiały - rośnie teraz ich następne pokolenie zapełniając grządki uroczym małolistkowym dywanikiem. Na pełną krasę niezawodnych aksamitek muszę jeszcze poczekać.

Surfinia powinna była jednak zawisnąć. Albowiem na grządce zachowuje się nierozłożyście.


























Powyżej: kwiat o nazwie kosmos, a poniżej kwiat o nazwie motylek.
(Jak już posadzę więcej kwiatów przyciągających owady to koniecznie chciałabym zwabić motyla o nawie kosmos ;)























Rudbekiom należy się osobny wpis i analiza ich owłosienia ;)

Róż hortensji powoli mnie nudzi, chciałabym mieć kiedyś niebieskie.

Lwie paszcze, mimo niewątpliwego wdzięku w rozchełstanym wyglądzie i siły w nomenklaturze nazewniczej, jakoś mojego serca nie podbiły. Czuję, że w przyszłym roku postawię raczej na budleje.

 Odkąd nie boję się ciąć przywiędłych cynii, mam ich więcej, bo ukwiecają się boczne pędy.


Sukulent (na dole po prawej) jeszcze nie zakwitł na różowo, co niewątpliwie przydaje sensu pozwalaniu mu na tak bezczelne rozrastanie się. W tym roku zastosowałam rozsadę przez podział, innymi słowy wyrwałam mu cały zadek i przesadziłam z tyłu grządki, gdzie nic nie rośnie. Od razu puścił nowe pędy.
Dalsza część w dalszej części sezonu.