Historia o tyleż upojna, co krótka: z bloku do ogródka!

czwartek, 28 kwietnia 2016

O rodzajach nasion. O początkach uprawy. O konfrontacji z ziemią.

'What is a weed? A plant whose virtues have not yet been discovered.'
(Ralph Waldo Emerson) 



Wreszcie
Ziarenko miało dość,
Zaczęło rość,
Zrazu jak groszek,
Potem jak jabłko,
Potem jak dynia,
W końcu jak ziemska kula.

(Leopold Staff , Bajka o ziarnku maku)

Tak, Leopoldzie, bo to było ziarenko modyfikowane genetycznie firmy Monsanto, antychrysta naszych czasów. Dla tych, którzy się nie orientują, nadmienię, że to korporacja, która ma w planach opatentować nasiona jak największej ilości gatunków (z soją już im się udało) i która (w Stanach) pozywa rolników za odkładanie swoich nasion. Ciąga po sądach, nakłada zabójcze grzywny, każe donosić na sąsiadów, robi nocne naloty na gospodarstwa i szuka nasion pod podłogą (coś wam to przypomina?). Jeśli się to komuś nie wydaje wystarczająco szokujące, że jakaś korporacja kładzie łapę na czymś co stanowiło (dotychczas) element dziedzictwa biologicznego LUDZKOŚCI, to zastanówmy się  jak dojdzie do patentowania wody i powietrza. No bo kto bogatemu zabroni?
Świat w którym agroniewolnik zbiera bezpłodne plony i całkowicie zależy od korpodostarczyciela nasion do wysiania na rok przyszły przestaje właśnie, na naszych oczach, być takim s-f. Dobrze, że za oceanem, nie mniej, żując ze smakiem bezpestkowe winogrona, zaczynam współczuć naszym wnukom.
(A swoją drogą podatek klimatyczny płacony swojego czasu podczas urlopu w górach też zawsze uważałam za nieporozumienie.)







Oj, przepraszam, ulało mi się. A chciałam napisać coś pożytecznego, czego się nauczyłam o nasionach.


NASIONA do wysiewu - podział:
-ekonasiona
(tak zwane 'golce' ;) , którymi dysponuję i jestem zadowolona, choć część nasion zimuje na zewnątrz (komu by się chciało zbierać w takim październiku).

-nasiona zaprawiane
Wbrew pozorom nie chodzi o polewanie je spirytusem (a to zdziwka ;). Raczej o moczenie w wyciągach z ziół. Sporo sposobów na zaprawianie nasion tutaj [klik], natomiast nie dajmy się ponieść szaleństwu, cytuję: "zaprawić na sucho w popiele drzewnym z czeremchy zwyczajnej lub w mączce bazaltowej" bo ja się pytam: czy my tutaj hodujemy jakie hebanowe storczyki lub [tu wstawić coś ogrodniczo cennego i drogiego gdyż ja się nie znam wystarczająco na takich ustrojstwach]? Albo "do zaprawiania nasion mogą posłużyć Efektywne Mikroorganizmy" - świetnie, teraz mam ochotę napluć na moje Bogu ducha winne aksamitki, ehhh.

Najprostszym sposobem wydaje się zaprawianie nasion w grzybobójczym i bakteriobójczym naparze z rumianku (zaparzyć dwie torebki pod przykryciem, ostudzić (!) i wrzucić nasiona na pół godziny). Podobno ta metoda lepsza jest do nasion większych, mniejsze lepiej podlać rumiankiem po wysiewie. 
Via Zdrowa rozsada - eko sposoby siewu i zaprawiania nasion [klik]

-nasiona inkrustowane 
(czyli otoczone powłoką polimerową z niektórymi pestycydami, fungicydami, zoocydami i etc). Brzmi fatalnie ale jak zobaczymy inkrustowanie ogóra [klik] to robi wrażenie.

-nasiona otoczkowane  
(co zwiększa od 2 do 50 razy rozmiar nasiona; otoczkowanie sterylizowaną warstwą torfu, dolomitu, glinki kaolinowej (którą, pisząc te słowa, mam na twarzy;) oraz wapienia i ewentualnie nawóz mineralny). Via [klik]
Doceni to każdy kto kupił kiedyś nasiona ozdobnej kapusty, które były tak małe, ale to tak małe.... że powinnam je zapoznać z pewnym moim byłym ;).

-nasiona w krążku z celulozy/ krążku torfowym 
Jako farbowana feministka  nie wiem na razie czy mam popierać te krążki czy nie. Z drugiej popatrzmy na to tak: mały i szczupły krążek puchnie i grubnie, a to samo życie jest, doskonała imitacja kobiecego losu w mikroskali ;). Więcej krążków  tu [klik]
- taśmy z nasionami (taśmy biodegradowalne z celulozy)
(wszyscy się tera rzucili na tą metodę, jakaś moda się wytworzyła, tymczasem ja taśmy nadal używam w celach li tylko technicznych do połączenia dwóch zdezintegrowanych elementów oraz, ewentualnie, do podciągnięcia policzków przed sesją u fotografa ;)
Przez chwilę myślałam (ale tylko przez chwilę) czy by nie posypać aksamitkami skocza albo taśmy malarskiej żeby coby być modnom, no ale jednak nie.
Więcej o taśmach tu [klik]


W Poradniku Ogrodniczym można przeczytać porady jak kupować nasiona [klik]
Z moich doświadczeń wynika, że wszystkie nasiona w tych małych torebusiach w ogrodniczym są i będą marnej jakości. Kiedyś w jednej torebusi z ogrodniczego znalazłam białe wijące się larwy (fuj), co ostatecznie pozbawiło mnie złudzeń co do ich jakości i sterylności. Ogrodnicy maści poważnej, np na targu skąd czerpię sadzonki, powiedzieli mi, że zamawiają dobre nasiona hurtowo z Holandii (może tam je na wesoło zaprawiają w meryhuanie ;) i dlatego wszystko potem tak dorodnie i bezproblemowo rośnie?).


Następna ważna kwestia to Wyparzanie w piekarniku ziemi do wysiewu nasion. (blacha do pieczenia/ max temperatura /  czas: 20 min / efekt: uniknięcie choroby grzybowej siewek typu zgorzel!)

W tym roku, ze względu na marną aparycję siewek bezwypiekowych, zdecydowałam się zmieścić w piekarniku kilka blach cienkiej warstwy ziemi za jednym razem. Już się chwaliłam jednej blogowej koleżance, że to najlepsze co wyszło z tego piekarnika no ale... jednak i ziemia się przypaliła. Jakby płonęła. Nie wiem co oni tam ładują (ziemia ogrodnicza z Biedry): węgiel kamienny, krowie placki? A potem to przychodzą znajomi i mówią, że im u mnie nie szaneluje. No nie dziwota: tatuś wpada do mojej kuchni przed świętami usmażyć 2 tony karpia, krowie placki płoną kilka tygodni później, na to nie wystarczy potem i trzysta kadzideł, bosz.


W tym roku jestem wprost tragicznie opóźniona z sadzonkami. Postanowiłam poczekać do maja i siać wprost do gruntu, ewentualnie poczekać na dostawcę sadzonek. Odkryłam co mi niweczyło wysiłki: fatalny mikroklimat w pokoju przeznaczonym do tego typu wiosennych zgrupować. Nie ta temperatura, nie ta wilgotność, nie to światło. Wszystko potem dość wybujałe.

Może to dlatego, że używam zwykłej ziemi ogrodniczej, a nie torfu wymieszanego z piaskiem i perlitem oraz wzbogaconego fosforem, ułatwiającym korzenienie się roślin.


Co radzą na Permakulturze?

"Kupujmy na starcie mniej odmian i gatunków roślin. Uczmy się uprawy kilku lub kilkunastu roślin w jednym sezonie wegetacyjnym. Nauczmy się też zbierać własne nasiona, co w przyszłości ograniczy wydawanie zbytecznych pieniędzy, a jednocześnie da nam dużą satysfakcję. W następnym roku będziemy mogli już z sąsiadami czy znajomymi wymienić się własnymi nasionami. Nasiona zebrane ze zdrowych roślin dadzą nam w następnym roku smaczny i zdrowy plon.  
Nasiona w sprzedaży znaleźć można zarówno w Internecie, jak i w stacjonarnych sklepach ogrodniczych. Można też poszukać w Internecie banków nasion, wymian nasion i grup na serwisach społecznościowych, gdzie ludzie dzielą się nadmiarem zebranych nasion z zeszłego roku.
Na Zachodzie funkcjonują tak zwane biblioteki nasion, z których niejako pożycza się nasiona jednego roku, by je oddać już zebrane przez siebie w następnym roku.

Oczywiście rozglądajmy się za ekologicznymi, organicznymi nasionami, zdrowymi, z pewnego źródła.
Jeśli miałabym polecić Polskie firmy sprzedające ekologiczne nasiona, to wymienię m.in. Plantico, Ożarowskie. Uważajcie jednak, by nie kupować nasion z oznaczeniem F1, które są hybrydami, nie nadające się do zbierania z nich nasion do własnych zbiorów! Nie polecam także kupowania nasion w supermarketach.

Zwróćcie uwagę na opakowaniach nasion, jaka jest data ich ważności. Jest to cenna informacja, mówiąca o tym, ile lat jeszcze możecie te nasiona wysiewać, mając pewność, że wzejdą. Co prawda nawet po tej dacie nasiona powinny wzejść, ale już nie o tej samej sile i zdolności do kiełkowania.
Ważny jest też okres od kiedy do kiedy siać lub przesadzać rośliny. Równie ważną informacją jest w jakich odstępach siać. Są to cenne wskazówki na opakowaniach, zwłaszcza dla początkujących ogrodników. "

via  Jakie nasiona wybrać do naszego ogrodu [klik]

Acha, jak was najdzie podczas czytania dość oczywista ochota żeby sprawdzić do czego służy F1 na laptopie to najpierw pozamykajcie wszystkie okienka ;).

Następna kwestia: pikowanie nasion.
Pikowanie nasion? Jakie znowu pikowanie? Pikować to ja mogę w kartach! Koniec tematu.

'Ostatnio trafiłam na niezwykła książkę: „O przewidywaniu zjawisk przyrody”, autor Izot B. Lityniecki. Znalazłam tam między innymi ciekawe informacje dotyczące określania pory siewu i zbioru roślin:
„Poszczególne terminy prac w rolnictwie wyznacza początek kwitnienia czeremchy, pękanie pączków dębu, pojawienie się bazi na brzozie i inne. Praktyka pokazała, że są to dosyć niezawodne wskaźniki. Pojawienie się przebiśniegów sygnalizuje termin wiosennej orki. Zakwitanie klonu wskazuje czas siewu buraków. Kwitnienie osiki obwieszcza porę wczesnego siewu marchwi. Pachnące kwiaty czeremchy są najlepszym wskaźnikiem terminu sadzenia ziemniaków. Niektóre z tych rolniczych wskazówek stały się pewnikami, nawet twardymi zasadami. Owies należy siać wtedy, gdy zaczną się rozwijać liście na brzozie. Najpóźniejszy termin siewu owsa – kiedy zakwitną jabłonie. Poziomki zaczerwieniły się – nie należy siać owsa. Pszenicę należy siać gdy zakwita czeremcha. Nie należy siać pszenicy aż nie rozwiną się liście na dębie. Jęczmień najlepiej siać, kiedy zacznie kwitnąć żyto. Kwitnie jarzębina – pora siać len. Grykę najlepiej siać, gdy trawa jest dosyć duża. Kiedy rozwijają się liście na dębie – należy siać groch.”
via Permakultura [klik]

To jest jakaś antyczna abrakadabra. No ale przynajmniej, o ile znajdę jakiś dąb ('ząb, zupa, dąb,...') to będę wiedziała by siać groch. Oh. Chyba że to już było. Muszę zapytać panią z pieskiem albo Straż Miejską czy nie widzieli gdzieś jakiegoś dębu w pobliżu, o to, to. Bo skończyły mi się pomysły na napastowanie przypadkowych ludzi z prawdziwie oryginalnych ekopowodów ;)

Tak się zastanawiam czy nie pojechać do tej Permakultury na warsztaty. Z zapasem maślanki. Posiać się tam na chwile. Zobaczymy.


Daję też linka, wydawałoby się, nieaktualnego, no ale kto dojdzie jaką porę roku mamy obecnie oraz w ogóle? I czy przypadkiem jednak ogólne przesunięcia klimatyczne nie spowodowały, że gdzieniegdzie jednak nadal jest marzec. U mnie na pewno.

Warzywnik dla początkujących. Marzec w warzywniku [klik]
Ogród to żywa istota - nie da się go do końca kontrolować, trzeba się go nauczyć, a zajmuje to więcej niż jeden sezon wegetacyjny ;)  - See more at: http://projekt-warzywnik.blogspot.com/2015/03/warzywnik-dla-poczatkujacych-marzec-w.html#sthash.BbkmlhiV.dpuf
'Ogród to żywa istota - nie da się go do końca kontrolować, trzeba się go nauczyć, a zajmuje to więcej niż jeden sezon wegetacyjny ;)'.
No cóż, autorka chyba nie wie z jakimi nekrofilami ma do czynienia. Gdybym chciała połechotać realia to bym nie używała nazwy Ekolandia tylko Ogrodnicze-Mad-Maxowo [.]


Najbardziej to lubię takie kwiatki które od lat rosną w tym samym miejscu, same się wysiewają a ja mam święty spokój.

A moim absolutnym faworytem są całoroczne i niezniszczalne kwiatki antykretowe tzw. Arnasie. Które jak nazwa wskazuje przyczyniają się do zniechęcenia kretów do zakładania osad w naszym ogródku. To znaczy mam taką nadzieję, że to piwne piękno na coś się zdaje. Bo może ziemia jest tak fatalna, że nie chcą jej ryć nawet krety - jak podejrzewam.


































Jakieś porady za milion dularów, coś ktoś? Zamienimy się nasionami? Stuknijmy się Arnasiem.

czwartek, 14 kwietnia 2016

KOLCZURKA - tani sposób na obsadzenie ogrodzenia albo zrobienie pergoli

Chcecie mieć niebo gwiaździste nad sobą, a w sobie skojarzenia erotyczne? Polecam kolczurkę.



Kolczurka klapowata to dzikie pnącze z rodziny dyniowatych. Roślina jednoroczna, łatwowysiewna, bardzo ekspansywna. W stadium noworodkowym wygląda jak poniżej (wykopana ze środka trawnika w celu przesadzenia pod parkanem):




Nasiona kolczurki klapowatej:
Kolczurka ma przypominające zmutowane gwiazdki liście:



Ma białe, drobne kwiaty, które irytująco przyczepiają się do włosów, jeśli obsadzi się nią zbyt karyplowatą pergolę. Zresztą i tak w okolicach sierpnia ich grupowy opad będzie przypominał śnieżycę.


Kolczurka ma niezwykle silne i długie wąsy czepne. Dość bezwzględnie potrafi zadusić nimi sąsiada, np jeśli obok pnie się groch. Często obrywam jej wąsy i stosuję do podwiązywania innych roślin. W przyszłym sezonie planuję upleść z nich eko-stringi ;)

Ale największym atutem kolczurki są jajowate owoce pokryte kolcami. Kolczaste jaja dyndające mi nad głową uważam za zabawny akcent w ogródku. Są miłe w dotyku, w ten zadziorny sposób, w jaki kolczaste jaja dyndające mogą być ;). Przypominają egzotyczne bombki. Można się nimi uczesać, podrapać lub zrobić peeling.


Kolczaste jaja na jesieni robią się wyjątkowo mięsiste i rozwierają się wielce nieprzyzwoicie, by upuścić do gruntu bardzo charakterystyczne (brązowe, płaskie, migdałowate) nasiona. Trochę tak, jakby roślina nagle zmieniła płeć. Nasiona zazwyczaj są cztery, po dwa w przestronnej komorze. Do zdjęcia wybrałam okaz wybrakowany, acz erotycznie jakby bardziej swojski ;).

O co w ogóle chodzi z moimi zachwytami nad kolczurką? Chodzi o możliwość zrobienia sobie w dzień nocnego nieba nad głową. Nieba pełnego gwiazd i planet. 

Kolczurka jest mało wybredna w kwestii miejscówki, wspina się po wszystkim. Miałam już w ogródku całkowicie zasłonięte kolczurkami thuje, orzechy, iglaki. Ale nie pogardzi też wyżej wspomniana płożeniem się po trawniku. Choć imperatyw, żeby za wszelką cenę do góry jest najsilniejszy.
Osiąga długość do 6 metrów. Źródła (mądrości) podają, iż prawdopodobnie zawleczono ją (cóż za niepoprawne politycznie określenie) z Ameryki Północnej i że w Polsce pojawiła się w latach 70. XX w.

A jak kolczurka wygląda na jesieni i w zimie? Najpewniej pokażę na jesieni i w zimie, ale zrobię wam smaczek z okresu zlodowacenia:
U dr. Różańskiego można sobie poczytać jak wykorzystać kolczurkę leczniczo. Na wypadek gdy paluszek był leniwy i wzbraniał się przed kliknięciem w linka, zacytuję:

"Wyciągi z kolczurki przedawkowane wywołują wymioty i biegunkę. Nalewka ze świeżego rozdrobnionego ziela oraz intrakt z korzeni lub ziela korzystnie działają w chorobach reumatycznych, dyspepsji, niedomogach wątroby, przy uogólnionych stanach zapalnych. Nalewkę i intrakt sporządzałem w proporcji 1 część surowca na 3 części alkoholu 40%. Dawka Tinctura Echinocystidis 1:3 – 3 ml 3 razy dziennie przez 1 miesiąc. Odwar z korzeni (1 łyżeczka rozdrobnionych korzeni na filiżankę wrzątku) 2-3 razy dziennie po filiżance, jako środek poprawiający trawienie, przyspieszający przemianę materii, przeciwcukrzycowy, regulujący pracę wątroby i trzustki. Z powodzeniem można stosować kolczurkę w leczeniu stanów zapalnych prostaty (szczególnie ziele i owoce z nasionami), przy hiperandrogenizmie, chorobach reumatycznych, cukrzycy, miażdżycy. Obniżają poziom glukozy i cukru we krwi. Z owoców i ziela sporządzać napar z 1 łyżeczki na filiżankę wrzątku (2-3 filiżanki naparu dziennie). Napar (Infusum) stosować przez 1 miesiąc. Kurację powtarzać co kwartał.

* Kukurbitacyna ma sporo właściwości leczniczych, udowodnionych naukowo. Posiada gorzki smak. Wzmaga wydzielanie soku żołądkowego, trzustkowego i jelitowego, wpływa żółciopędnie. Pobudza trawienie. Wykazuje aktywność przeciwpasożytniczą. Działa cytotoksycznie i kancerostatycznie (przeciwnowotworowo). Stwierdzono działanie przeciwgrzybicze, przeciwko płazińcom pasożytniczym, antybakteryjne i hepatoprotekcyjne. Kukurbitacyna B hamuje proliferację ludzkich linii komórek rakowych, m.in. jelita grubego, piersi, płuc. Kukurbitacyny B, D, E, I wywierają wpływ przeciwzapalny (...), podobnie jak naproksen i ibuprofen ..."

via Medycyna dawna i współczesna, Dr Henryk Różański [klik] 

Zatem przywleczona czy nie, może kolczurka pomóc prozdrowotnie (chociaż ten początek...meh). Osobiście unikam składników zaczynajacych się na kuku. Nic osobistego, po prostu mi jakoś z kuku nie po drodze ;). Kolczurkę zaś będę hodować w celach rozrywkowo-wizualnych. Co również wam polecam.

niedziela, 3 kwietnia 2016

Fiołek w sonecie, wierszu, przepisie i na grządce. Oraz takie i owe inne kwiatki fioletowe.

Ostatnio pewien kolega stwierdził, że jestem nieco psychiczna, gdy pochyliłam się nad trawnikiem z egzaltowanymi słowy: "Słodki złodzieju, kogoś obrabował z woni?" ("Dlaczego gadasz do eee psiej kupy?" zapytał - ech, mężczyźni...). A mógł powiedzieć ładniej, np że masz fioła. Fioła na punkcie fiołków. Zatem warto uzupełniać braki w nomenklaturze kwiatowo-ogrodniczej na podstawowym poziomie. Co do możliwości recytowania kobietom Szekspira these days jestem realistką twardą jak ch...


Fiołkowi przyganiałem, gdy wychynął z ziemi:
Słodki złodzieju, kogoś obrabował z woni,

Jeśli nie oddech owych ust, między wszystkiemi
Najdroższych? Barwę, którą twój płatek się płoni,
Też skradłeś ukochanych żył tajnej alchemii.
Lilii znowuż wytknąłem, że przejęła biernie
Wzór białości od dłoni twojej; złotym mleczom -
Że włos twój ograbiły; różom, których ciernie
Drżały z lęku, prawiłem, że piękność człowieczą
Naśladują rumieńcem mieszającym w sobie
Biele bladej rozpaczy i wstydu szkarłaty -
Lecz ten rozkwit, tak bujny, już w jutrzejszej dobie
Robak nadgryzie, karząc śmiercią ich plagiaty.

Flora, zdobiąca łąki, polany, mokradła,
Z wszystkiego, co rozkoszne w niej - ciebie okradła.

(Wiliam Szekspir, Sonet 99)




Te fijołki, co mnie nęcą,
Te nie siedzą skryte w trawie,
Lecz spod długiej, ciemnej rzęsy
Patrzą na mnie tak ciekawie.

Spod tej rzęsy, co ocenia
Piękniej niźli traw zieloność,
W niebieskiego mgle spojrzenia
Patrzy na mnie nieskończoność.

Niezmierzona, dziwna głębia!
W niej się wszystko, wszystko mieści:
Wymarzone senne skarby,
Czarodziejskich raj powieści.
(...)
Spod spuszczonych skromnie powiek
Widać jakby jutrznię nową...
O, szczęśliwy stokroć człowiek,
Kto odgadnie zaklęć słowo!

Szczęsny, komu się otworzą
Pełne blasku i pieszczoty!
Wędrowałbym na kraj świata,
Byle znaleźć ów klucz złoty.

O fiołki! lube, zdradne!
Troska dręczy mnie surowa:
Bo ja zginę i przepadnę,
Nie znalazłszy zaklęć słowa.

(Adam Asnyk, Fijołki)

Drogi Asnyku! Nie udziwniaj i nie udawaj pantonowej demencji, którą ostatecznie możemy ci to, jako poecie, wybaczyć, choć wiemy że nie użyłeś w fio-le-to-we-go mgle spojrzenia bo miało za dużo sylab. Ogólnie twoje wierszydła w czasach gdy każdy ma pod okiem fioletowy płatek z nieskończonego niedospania są trochę jakby nieżyciowe. Choć osobiście bym wędrowała na kraj świata (a nawet marketu Owad) żeby znalazłszy kilka filiżanek fiołków, gdyż wtedy mogłabym zrobić jeden z poniższych przepisów.

Zacznijmy od czegoś prostego: płatki fiołka można dodawać do sałatek, zup, deserów, omletów, soków i kostek lodu. Można je ususzyć (20-40°C). Można też konsumować bogate w witaminę C listki.


Dla pracochłonnych krótkowidzów: Fiołki w cukrze

Ubij białko na sztywną pianę i rozprowadź pędzelkiem na kwiatach. Przy pomocy szczypiec obtocz każdy w drobnoziarnistym cukrze, strząśnij nadmiar, obtocz ponownie. Wysusz na pergaminie w temp. nie wyższej niż 90 st. C. Przechowuj w szczelnych słoikach, poszczególne warstwy oddzielone pergaminem. Są efektowną dekoracją (jadalną oczywiście).  
z [www.kambuzela.pl] via [Giga]

Galaretka z fiołkami:
*dwie szklanki wody
*sok z cytryny
*3 łyżki cukru
*dwie garście płatków z fiołka wonnego lub leśnego
*żelatyna spożywcza-ilość uzależniona od podanej proporcji na opakowaniu, ograniczona do ilości wody jaką używamy

Wodę wlewamy do rondelka, dodajemy sok z cytryny i cukier.
Gotujemy do wrzenia. Odstawiamy z gazu i dodajemy żelatynę. Natychmiast energicznie mieszamy, by cała się dobrze rozpuściła, dosypujemy płatki fiołków -wcześniej przepłukane na sitku wodą. Mieszamy delikatnie i odstawiamy do przestudzenia, co jakiś czas mieszając, by nie powstały kluchy.
Ostudzoną galaretkę przelewamy do foremek i wstawiamy do lodówki, by stężały.
Podajemy z bitą śmietaną lub sokiem owocowym, można również pokroić w kosteczki i dodać do ptasiego mleczka domowej roboty.
z [www.kuchnia-monsai.blogspot.com, sekcja: desery] via [Giga]


Przepisu na syrop z fiołków nawet nie podaję, bo do tego potrzeba dużo, dużo fiołków, wręcz trotyliard (to słowo robi w rodzinie oszałamiającą karierę ;).

Dam jeszcze namiary na piękny i wyrafinowany post fiołkowy pełen przepisów (blog Weekend w ogrodzie) [klik] 
....
Na koniec wystąpi Cyprian Kamil z taką oto, osobiście całkowicie przez mnie niezrozumiałą, sztuczką:

Jak gdy kto ciśnie w oczy człowiekowi 
Garścią fiołków i nic mu nie powie...
Jak gdy akacją z wolna zakołysze,
By woń, podobna jutrzennemu ranu,
Z kwiaty białymi na białe klawisze
Otworzonego padła fortepianu...
Jak gdy osobie stojącej na ganku
Daleki księżyc wplata się we włosy,
Na pałającym układając wianku
Czoło - lub w srebrne ubiera je kłosy...
Jak z nią rozmowa, gdy nic nie znacząca,
Bywa podobną do jaskółek lotu,
Który ma cel swój, acz o wszystko trąca,
Przyjście letniego prorokując grzmotu,
Nim błyskawica uprzedziła tętno -
Tak...
Lecz nie rzeknę nic - bo mi jest smętno. 
(Cyprian Kamil Norwid, “Jak”)

O co cho z tym ciskaniem w oczy fijołków? Jakiś okład czy stylizacja? Czy to u romantyków zachowanie mistyczno- bierno-agresywne jak dzisiejszych foch?


Ile można fotografować fijołki? Na początku kwietnia to oczywiście must-pstryk, ale wielbiciele fiołków mają też sentymenty do innych drobnych, fioletowawych kwiatków. I teraz zaprezentujemy alternatywy i podróbki.

Poniżej lobelia przylądkowa (inaczej stroiczka) (po lewej: co za zacisk!)












Wielkość mikra (czemu nikt lobeliom nie wstawił genu wzrostu hortensji czy coś?)

Leśne campanule czyli dzwonki



Nie zapominajmy też jak ładnie, drobniutko i fioletowawo kwitnie mój faworyt kurdybanek


Od kurdybanka niedaleko do jasnoty purpurowej, która już u mnie pozowała [klik]


Tak wiem, różowy to nie fioletowy (chyba że macie bardzo zjechane monitory albo za dużo sylab ;).
Chodzi jednak o kwiatową, darmową drobnicę.
Na koniec inna, żeńska, faworytka która bez zaproszenia umaja mi już od kwietnia ogródek. Czyli niezapominajka. Podoba mi się jej przejście od fioletu w stanie młodzieńczym do niebieskości w dojrzałym. Przy fiołku wydaje się jednak nieco prowincjonalna. Żadnego 'paczenia spod rzęs' nikt jej w wierszach nie wysmarował, no ale skoro ma wśród płatków owadzie mini-poduszki antyhemoroidowe...
Teraz czekam sezonu na chabry od których spadają mi majtki. W sensie że uwielbiam ;)