Historia o tyleż upojna, co krótka: z bloku do ogródka!

niedziela, 3 kwietnia 2016

Fiołek w sonecie, wierszu, przepisie i na grządce. Oraz takie i owe inne kwiatki fioletowe.

Ostatnio pewien kolega stwierdził, że jestem nieco psychiczna, gdy pochyliłam się nad trawnikiem z egzaltowanymi słowy: "Słodki złodzieju, kogoś obrabował z woni?" ("Dlaczego gadasz do eee psiej kupy?" zapytał - ech, mężczyźni...). A mógł powiedzieć ładniej, np że masz fioła. Fioła na punkcie fiołków. Zatem warto uzupełniać braki w nomenklaturze kwiatowo-ogrodniczej na podstawowym poziomie. Co do możliwości recytowania kobietom Szekspira these days jestem realistką twardą jak ch...


Fiołkowi przyganiałem, gdy wychynął z ziemi:
Słodki złodzieju, kogoś obrabował z woni,

Jeśli nie oddech owych ust, między wszystkiemi
Najdroższych? Barwę, którą twój płatek się płoni,
Też skradłeś ukochanych żył tajnej alchemii.
Lilii znowuż wytknąłem, że przejęła biernie
Wzór białości od dłoni twojej; złotym mleczom -
Że włos twój ograbiły; różom, których ciernie
Drżały z lęku, prawiłem, że piękność człowieczą
Naśladują rumieńcem mieszającym w sobie
Biele bladej rozpaczy i wstydu szkarłaty -
Lecz ten rozkwit, tak bujny, już w jutrzejszej dobie
Robak nadgryzie, karząc śmiercią ich plagiaty.

Flora, zdobiąca łąki, polany, mokradła,
Z wszystkiego, co rozkoszne w niej - ciebie okradła.

(Wiliam Szekspir, Sonet 99)




Te fijołki, co mnie nęcą,
Te nie siedzą skryte w trawie,
Lecz spod długiej, ciemnej rzęsy
Patrzą na mnie tak ciekawie.

Spod tej rzęsy, co ocenia
Piękniej niźli traw zieloność,
W niebieskiego mgle spojrzenia
Patrzy na mnie nieskończoność.

Niezmierzona, dziwna głębia!
W niej się wszystko, wszystko mieści:
Wymarzone senne skarby,
Czarodziejskich raj powieści.
(...)
Spod spuszczonych skromnie powiek
Widać jakby jutrznię nową...
O, szczęśliwy stokroć człowiek,
Kto odgadnie zaklęć słowo!

Szczęsny, komu się otworzą
Pełne blasku i pieszczoty!
Wędrowałbym na kraj świata,
Byle znaleźć ów klucz złoty.

O fiołki! lube, zdradne!
Troska dręczy mnie surowa:
Bo ja zginę i przepadnę,
Nie znalazłszy zaklęć słowa.

(Adam Asnyk, Fijołki)

Drogi Asnyku! Nie udziwniaj i nie udawaj pantonowej demencji, którą ostatecznie możemy ci to, jako poecie, wybaczyć, choć wiemy że nie użyłeś w fio-le-to-we-go mgle spojrzenia bo miało za dużo sylab. Ogólnie twoje wierszydła w czasach gdy każdy ma pod okiem fioletowy płatek z nieskończonego niedospania są trochę jakby nieżyciowe. Choć osobiście bym wędrowała na kraj świata (a nawet marketu Owad) żeby znalazłszy kilka filiżanek fiołków, gdyż wtedy mogłabym zrobić jeden z poniższych przepisów.

Zacznijmy od czegoś prostego: płatki fiołka można dodawać do sałatek, zup, deserów, omletów, soków i kostek lodu. Można je ususzyć (20-40°C). Można też konsumować bogate w witaminę C listki.


Dla pracochłonnych krótkowidzów: Fiołki w cukrze

Ubij białko na sztywną pianę i rozprowadź pędzelkiem na kwiatach. Przy pomocy szczypiec obtocz każdy w drobnoziarnistym cukrze, strząśnij nadmiar, obtocz ponownie. Wysusz na pergaminie w temp. nie wyższej niż 90 st. C. Przechowuj w szczelnych słoikach, poszczególne warstwy oddzielone pergaminem. Są efektowną dekoracją (jadalną oczywiście).  
z [www.kambuzela.pl] via [Giga]

Galaretka z fiołkami:
*dwie szklanki wody
*sok z cytryny
*3 łyżki cukru
*dwie garście płatków z fiołka wonnego lub leśnego
*żelatyna spożywcza-ilość uzależniona od podanej proporcji na opakowaniu, ograniczona do ilości wody jaką używamy

Wodę wlewamy do rondelka, dodajemy sok z cytryny i cukier.
Gotujemy do wrzenia. Odstawiamy z gazu i dodajemy żelatynę. Natychmiast energicznie mieszamy, by cała się dobrze rozpuściła, dosypujemy płatki fiołków -wcześniej przepłukane na sitku wodą. Mieszamy delikatnie i odstawiamy do przestudzenia, co jakiś czas mieszając, by nie powstały kluchy.
Ostudzoną galaretkę przelewamy do foremek i wstawiamy do lodówki, by stężały.
Podajemy z bitą śmietaną lub sokiem owocowym, można również pokroić w kosteczki i dodać do ptasiego mleczka domowej roboty.
z [www.kuchnia-monsai.blogspot.com, sekcja: desery] via [Giga]


Przepisu na syrop z fiołków nawet nie podaję, bo do tego potrzeba dużo, dużo fiołków, wręcz trotyliard (to słowo robi w rodzinie oszałamiającą karierę ;).

Dam jeszcze namiary na piękny i wyrafinowany post fiołkowy pełen przepisów (blog Weekend w ogrodzie) [klik] 
....
Na koniec wystąpi Cyprian Kamil z taką oto, osobiście całkowicie przez mnie niezrozumiałą, sztuczką:

Jak gdy kto ciśnie w oczy człowiekowi 
Garścią fiołków i nic mu nie powie...
Jak gdy akacją z wolna zakołysze,
By woń, podobna jutrzennemu ranu,
Z kwiaty białymi na białe klawisze
Otworzonego padła fortepianu...
Jak gdy osobie stojącej na ganku
Daleki księżyc wplata się we włosy,
Na pałającym układając wianku
Czoło - lub w srebrne ubiera je kłosy...
Jak z nią rozmowa, gdy nic nie znacząca,
Bywa podobną do jaskółek lotu,
Który ma cel swój, acz o wszystko trąca,
Przyjście letniego prorokując grzmotu,
Nim błyskawica uprzedziła tętno -
Tak...
Lecz nie rzeknę nic - bo mi jest smętno. 
(Cyprian Kamil Norwid, “Jak”)

O co cho z tym ciskaniem w oczy fijołków? Jakiś okład czy stylizacja? Czy to u romantyków zachowanie mistyczno- bierno-agresywne jak dzisiejszych foch?


Ile można fotografować fijołki? Na początku kwietnia to oczywiście must-pstryk, ale wielbiciele fiołków mają też sentymenty do innych drobnych, fioletowawych kwiatków. I teraz zaprezentujemy alternatywy i podróbki.

Poniżej lobelia przylądkowa (inaczej stroiczka) (po lewej: co za zacisk!)












Wielkość mikra (czemu nikt lobeliom nie wstawił genu wzrostu hortensji czy coś?)

Leśne campanule czyli dzwonki



Nie zapominajmy też jak ładnie, drobniutko i fioletowawo kwitnie mój faworyt kurdybanek


Od kurdybanka niedaleko do jasnoty purpurowej, która już u mnie pozowała [klik]


Tak wiem, różowy to nie fioletowy (chyba że macie bardzo zjechane monitory albo za dużo sylab ;).
Chodzi jednak o kwiatową, darmową drobnicę.
Na koniec inna, żeńska, faworytka która bez zaproszenia umaja mi już od kwietnia ogródek. Czyli niezapominajka. Podoba mi się jej przejście od fioletu w stanie młodzieńczym do niebieskości w dojrzałym. Przy fiołku wydaje się jednak nieco prowincjonalna. Żadnego 'paczenia spod rzęs' nikt jej w wierszach nie wysmarował, no ale skoro ma wśród płatków owadzie mini-poduszki antyhemoroidowe...
Teraz czekam sezonu na chabry od których spadają mi majtki. W sensie że uwielbiam ;)

30 komentarzy:

  1. Piękny, pachnący wpis!
    Muszę się pochwalić, że wczoraj zrobiłam cukier fiołkowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dwa fiołki na stanie to akurat sobie zrobię cukru do kawki, jednej, na bogato!

      Usuń
  2. No właśnie, dlaczego ciśnie mi się na usta: fiołkowo u Ciebie a nie fioletowo? Bo uwielbiam skromne niezabudki i delikatne lobelie i nie życzę im genu wzrostu. Przeklinam łobuza kurdybanka bo oplata i zakrywa moje skromne zbiory. Ale darzę nieodmienną miłością fiołki i one mnie też chyba, bo rozłażą się jak ..... stokrotki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważaj moja droga, jak się wyraziłam niepochlebnie o kurdybanku w poście, to miałam pierwszego hejtera, który mnie zwyzywał... liga kurdybankowców czuwa.
      Ja wyrywam te wszędobylskie kurdusznurki i przesadzam tworząc dywany (pracochłonne ale efektowne).

      Usuń
  3. Mam prawie siedemdziesiątkę i hejterzy mi niestraszni. Ale kurdybanek mnie zmógł i chyba przegrywam z nim walkę, chociaż piękny i zdrowy i pożyteczny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W starciu z kurdybankiem każdy się czuje jakby dobiegał setki (w latach albo metrach, jak wolisz ;), zatem życzmy sobie wzajem powodzenia!
      (Przez starcie rozumiem skierowanie go do kurdybankowego obozu w miejscu przeze mnie wybranym ;)

      Usuń
  4. A "Słodkie fijołki, słodsze niż wszystkie róże...", jak śpiewała o wiośnie Sława Przybylska, to gdzie?
    A ułudka wiosenna, niebieściutka bardzo, to gdzie?
    Pozdrawiam z wiosną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, brakuje ułudy (tylko w ogródku ;), włochatej sasanki, Sławy i trotyliona innych...
      Olałam Sławę! Koniec świata...
      Dygam.

      Usuń
  5. Kurdybanek i fiołek ma się u mnie dobrze, jak u każdego leniwego ogrodnika. Może nawet za dobrze, ale jak widzę jest na to sposób dobry i zdrowy - zjeść (na to przyznam nie wpadłem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, dużo rzeczy można zjeść z trawnika, jako leniwa kucharka... będę rozwijać ten survivalowy rodzaj działu 'kuchnia' ;)

      Usuń
  6. No i wywołałam zamieszanie w domu bo nie mogłam powstrzymać głośnego parsknięcia kiedy przeczytałam "słodki złodzieju..."
    Zbiegli mi się tu zapytać czy wszystko w porządku. A ja im na to nic nic tak tu sobie czytam :))))

    Kurdybanek.....no pokochałam tę nazwę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten fragment o wychyniałym, złodziekskim fiołku przeczytany na głos zawsze, ale to zawsze mnie cieszy ;)

      Usuń
  7. To jeszcze dorzucę to:
    Wierzyński Kazimierz

    "Zielono mam w głowie"

    Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
    na klombach mych myśli sadzone za młodu
    Pod słońcem co dało mi duszę błękitną
    i które mi świeci bez trosk i zachodu.

    Rozdaję wokoło mój uśmiech, bukiety
    rozdaję wokoło i jestem radosną
    wichurą zachwytu i szczęścia poety
    co zamiast człowiekiem powinien być wiosną!

    Mam zamiar zrobić sobie herbatkę z fiołków.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Godny z ciebie interlokutor, z Kazimierza to jestem noga i nie przypuszczałam że ma takąż tematyczną grządkę we łbie ;)

      Usuń
  8. Właśnie wróciliśmy z Podlasia, gdzie życie jest proste. Z Krainy, gdzie wysiewa się malwy, macierzanki i, gdzie sadzi się kartofle (zwane też z codzoziemska - ziemniakami lub amerykanami), a tu taki post! Szekspir W., kurdybanek, Asnyk, mroczny Cyprian i ta, no ... galaretka! I prawdopodobnie przekląłbym i Ciebie i tę galaretkę, gdyby nie te niezapominajki. Lubię je i cieszę się, że żaden florasta nie obsmarował ich w swoich odrażających (to akurat komentarz do jednego moich tekstów:)) wierszach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ty chcesz od galaretki? Jest dobra na stawy, a skoro bębnisz tak zaciekle w spust migawki i odmrażasz się w tych czatowniach, to powinieneś mieć sprawne ;)

      No to witaj w stolicy, gdzie wysianie porządnych malw na terenach że niby ogródkowych acz pokrytych piachem wiślanym graniczy z cudem. Postawię na marsjanki (zwane kiedyś ziemniakami ;)

      Usuń
    2. Nie malw, tylko kwiatów miałam na myśli. A właściwie to czegokolwiek, meh.

      Usuń
    3. Już spieszę wyjaśniać. Jako dwukrotny złamas byłem faszerowany przez rodzicielkę galaretami, galantynami itp. produktami. Teraz w ramach odwetu sam tuczę ją podobnym asortymentem (złamała nogę), całymi dniami i nocami gotując w garach racice (sąsiedzi myślą, że prowadzimy nielegalną fabryczkę mączki kostnej). Sama więc rozumiesz, że w temacie galaret jestem raczej nerwowy. PS. Spróbujta Warszawiaki żyta, lebiody i świerzbu. Może pójdą na piachu:)

      Usuń
    4. Spróbujem. Posieję mąkę ;)
      A w kwestii galaret to mi przypomniałeś dykteryjkę ohydną, dam znać ;)

      Usuń
  9. Był czas, że zachwyciłam się kurdybankiem. Teraz rozrósł się na potęgę. Istne szaleństwo. Do fiołków mam ogromną słabość, szczególnie do fioletowych. Chociaż w San Gimignano zachwyciły mnie białe fiołki świętej Finy. Porastają mury miasta a ich zapach każdego zniewala. Nie byłabym sobą, gdybym nie nazbierała nasion. Teraz rosną w moim ogrodzie.
    A w Parmie to już jest prawdziwe, fiołkowe szaleństwo. Takie ociupinki roślinki a podbijają i zachwycają świat.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzom rada, że ktoś tu (czyli kto ja nie ty) prezentuje bardziej światowe trendy w fiołkownictwie.
      Właśnie na to liczyłam blogując w ekokierunku, że się czegoś nauczę. Finalne fiołki, ha.

      Usuń
  10. cytat...Pachnidło przyniósł mi na myśl. Lubię fiołki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam o eksperymentach zapachowych poniekąd zainspirowanych filmem, np z łojowym przenoszeniem zapachów, no ale. Nie ten czas, nie ta skala, nie ten nos.

      Usuń
  11. Ależ u Ciebie kwiatkowo i wiosennie! I poetycko również. I kulinarnie. Cóż za niesamowite połączenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ten weekend się ogólnie, jak widzisz, przyłożyłam blogowo ;)

      Usuń
  12. fiołkowo się zrobiło, lubię czekoladę z kandyzowanymi fiołkami, fiu fiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasuje mi to do ciebie kulinarnie. Tymczasem zapachowo to hmm jakieś jakieś druidowe aromaty jesienne złamane nutą nabrzeża? (podczas gdy ja jestem cytrusą zaprawioną jałowcem, meh ;).

      Usuń
  13. Też gadam kwieciu. A za kurdybankiem latam bez rezultatu :( pragnę go ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo należy. Kwieciu, dzieciu i rybom.
      Kurdybanek sam przybędzie, cierpliwości.

      Usuń
  14. Ale fajny blog. Wczytam się asap, tylko kiedy ja na to znajdę czas! Szekspir, fiołki, Asnyk... 👍👌😍 PS. Gdy zbierałam fiołki w tym roku też mi zwrócono uwagę że z pewnością są obsikane przez zwierzęta ;)

    OdpowiedzUsuń