10 listopada jest Dniem Jeża. Jeże są w Polsce pod ścisła ochroną ze względu na niknącą populację - choć nie mają wielu drapieżnych wrogów (strategia zwinięcia w kulkę obronną) to umierają od chorób pasożytniczych oraz na szosach (gdzie strategia zwinięcia w kulkę obronną jest marna i kończy się zostaniem krwawym i nieobronnym naleśnikiem).
Jeż jaki jest każdy widzi, a to czego nie widzi jest zazwyczaj tryliardem pasożytów ukrytych wśród jeżowych igieł (w tym obowiązkowe siedlisko pcheł, roztoczy i larw muszych, o czym na końcu).
Ze względu na to jakoś trudno mi było pałać do jeży miłością większą niż level podstawowy pt. żyj i pozwól żyć innym, szacunek i w tył zwrot! Dopóki pewnego dnia nie znalazłam w altance rodziny jeży śpiących w niebieskiej torbie z Ikei, co było bardzo rozczulające wprost. Ale nie tak bardzo jak jeże jodłujące w czasie godów, co przypomina astmatyczne posapywanie skrzyżowane z pompowaniem dętki rowerowej (serio, budzisz się i zastanawiasz, dlaczego jakiś stary astmatyk pompuje ci w środku nocy rower pod oknem, WTF? A potem sobie przypominasz, że ktoś tam próbuje przedłużyć gatunek).
Bywały momenty, że jeżów na ogródku było tyla a wiela, że zakładałam rękawice i załadowawszy je do wiaderek lub wózków niewidłowych wynosiłam na tereny sąsiadujące acz zasiatkowe. Nie żebym nie chciała mieć tu armii jeży, ale jest taka pora późnowiosenna, że jeż depczący po sadzonkach to nie jest marzenie ogrodnika (nawet marnego). Ogólnie jednak jeże do mego gumna wracają, ponieważ mam w ogrodzie zakamarki pełne liści, składowiska siana, gałęzi i nieuporządkowane chaszcze. Oraz altankę pełną gratów.
Powyżej: areszt prewencyjny zakończony wypuszczeniem na wolny wybieg.
Dieta jeży obejmuje chrabąszcze, pędraki, larwy, dżdżownice, ślimaki i gąsiennice a nie szaszłyki z jabłek i gruszek. Panowała też swojego czasu absurdalna moda na dokarmianie jeży twarogiem. Hmm. Kto jednak się zaczaił dyskretnie za winklem chaszczy i widział wściekle ziewającego jeża ten wie, że twaróg z jabłkiem można sobie wsadzić (tam, gdzie nie ma światła i glutenu). Jeż ziewając rozdziawia pyszczek, wywala zrolowany jak dywanik język i widać wyraźnie jego długie kły - zębiska cienkie i ostre jak igły, które służą do nadziewania chrząszczy o chitynowych pancerzach, a nie żucia twarogu! Co i tak jest lepsze (ten twaróg) niż dokarmianie kocią i psią karmą, o której mam zdanie jak najgorsze (patrz np tu [klik]).
W listopadzie jeże są już po dwumiesięcznym obżarstwie i zaczynają pięciomiesięczną hibernację, w trakcie której ich temperatura spada do kilku stopni powyżej zera. Włącza się ich wewnętrzny termoregulator, który będzie je chłodził lub dogrzewał w zależności od klimatycznych okoliczności, a nawet wybudzał, gdy zrobi się zbyt zimno (albo gdzieś obok będzie promocja na pędraki). I który jest - chciałabym tylko smętnie zauważyć - mechanizmem bardziej zaawansowanym niż ludzki: gdyż np MÓJ wewnętrzny termoregulator od listopada do marca podaje mi tylko jedną informację: "Jest ci zimno, ubierz pięć swetrów!" (w formie drżączki).
Jeża śpiącego od zahibernowanego da się poznać po tym, że ten zahibernowany się w naszej obecności nie zerwie na nogi i nie zacznie uciekać. Oraz po tym że hibernus jest trwale (przez stężałe mięśnie) zamkniętą kulką, natomiast jeżu śpiącemu widać łapki i pysk, bo jest niby kulką ale nonszalancko niedoformowaną.
Na koniec obchodów Dnia Jeża obejdziemy też jeża, który za bardzo się objadł larwami i zaznaje poobiedniej drzemki (wiecznej! RIP chlip). No cóż. Bywa i tak że się schodzi z tego padołu na widoku i będąc okrutnie wzdętym.
I jeszcze kilka zapożyczonych uwag:
"Jeżeli chcemy zaprosić do swego ogrodu takiego cennego gościa, musimy pozostawić chociaż część ogrodu nie uporządkowaną i dziką. Jeże zasypiają na okres od listopada do połowy marca i wybierają na swoją sypialnię stertę liści, czy gałązek pozostawioną w rogu ogrodu. Jeże bardzo lubią gniazdować pod czymś - pod gałęziami, pod deskami, wśród drewna opałowego, zaś do budowy gniazda, zwłaszcza zimowego, potrzebują bardzo dużo liści. Wypalanie traw czy palenie liści, tak niestety u nas często stosowane pomimo zakazów, pozbawia jeże nie tylko naturalnych schowków, ale także często i życia! W kwietniu i maju samice, po 5-6-tygodniowej ciąży, rodzą 1-5 młodych. Noworodki są biało-różowe, rzadko pokryte białymi, miękkimi kolcami. Oczy zaczynają otwierać dopiero pod koniec trzeciego tygodnia życia. Pozostają w gnieździe z matką, która karmi je mlekiem przez 6-8 tygodni. W tym czasie wyrastają im normalne kolce. W naturalnych warunkach jeż żyje około 5 lat, w warunkach wiwaryjnych (ZOO, laboratoria) osiąga wiek nawet 10 lat."
"Jeżeli chcemy zaprosić do swego ogrodu takiego cennego gościa, musimy pozostawić chociaż część ogrodu nie uporządkowaną i dziką. Jeże zasypiają na okres od listopada do połowy marca i wybierają na swoją sypialnię stertę liści, czy gałązek pozostawioną w rogu ogrodu. Jeże bardzo lubią gniazdować pod czymś - pod gałęziami, pod deskami, wśród drewna opałowego, zaś do budowy gniazda, zwłaszcza zimowego, potrzebują bardzo dużo liści. Wypalanie traw czy palenie liści, tak niestety u nas często stosowane pomimo zakazów, pozbawia jeże nie tylko naturalnych schowków, ale także często i życia! W kwietniu i maju samice, po 5-6-tygodniowej ciąży, rodzą 1-5 młodych. Noworodki są biało-różowe, rzadko pokryte białymi, miękkimi kolcami. Oczy zaczynają otwierać dopiero pod koniec trzeciego tygodnia życia. Pozostają w gnieździe z matką, która karmi je mlekiem przez 6-8 tygodni. W tym czasie wyrastają im normalne kolce. W naturalnych warunkach jeż żyje około 5 lat, w warunkach wiwaryjnych (ZOO, laboratoria) osiąga wiek nawet 10 lat."
via Fauna flora [klik]
I jeszcze makabryczny fragment dla odważnych:
"Naturalnymi wrogami jeży są ich pasożyty zewnętrzne i wewnętrzne.
Wszystkie jeże przynoszone do nas mają pchły. Zazwyczaj przebywają one w
takich miejscach między kolcami, gdzie nawet podrapanie ukąszonego i
swędzącego ciała jest utrudnione. Większość ludzi boi się, że pchły
rozejdą się po mieszkaniu. Tymczasem insekty te należą do gatunku, dla
którego krew ludzka nie jest odpowiednim pokarmem. Nawet jeżeli
przypadkowo skoczą na człowieka. to rzadko zdarza się, by ukąsiły.
Strona brzuszna zwierzęcia o bogatym, puszystym futrze atakowana jest
także przez roztocze. Bardzo uciążliwe dla jeży są również kleszcze,
które umieszczają się na całym ciele. Są one różnej wielkości, a
wyglądają jak perłowo-sine koraliki. Wielokrotnie oczyszczaliśmy z
kleszczy znalezione latem jeże. Liczba kleszczy jest zwykle ogromna.
Czasem, z niebyt dużego jeża zdejmowaliśmy 60 sztuk, a nawet i więcej.
Kleszcze te natychmiast niszczyliśmy, ale już za parę dni ten sam jeż
ponownie był ubrany w perełki tych niebezpiecznych pasożytów. Zazwyczaj
zwierzęta tak są nimi wymęczone, że nawet te nie oswojone chętnie
poddają się oczyszczaniu, nadstawiając miejsca, które są zaatakowane.
Większa liczba kleszczy może doprowadzić do znacznego osłabienia, a
nawet śmierci jeża. Nasze ZOO (we Wrocławiu od red.) znajduje się na
terenie starego parku, w którym żyje wyjątkowo dużo jeży. Za każdym
razem, kiedy spotykamy je, dokładnie przeglądamy ich ciała. Nasza pomoc
jest im zwykle potrzebna
Trzeba jednak obchodzić się z nimi ostrożnie - byliśmy już kilkakrotnie ugryzieni przez jeże, które nieumiejętnie wzięliśmy w ręce. Pasożyty zewnętrzne staramy się usuwać bez użycia środków chemicznych, które mogłyby zaszkodzić jeżowi, zwłaszcza młodemu. Pchły giną z łatwością w ciepłej kąpieli z mydłem, po której jeża należy dokładnie wysuszyć i ogrzać, ponieważ łatwo się zaziębia. Na uszkodzonej skórze jeża często powstają ranki, w które muchy składają swoje jaja. Rozwijające się w ciele zwierzęcia żywe larwy much są dla niego śmiertelnym niebezpieczeństwem. Muchy mogą znieść swe jajka w okolicy odbytu lub na pysku jeża, jeżeli nie zdołał się on oczyścić po jedzeniu.
Wielokrotnie latem dostajemy jeże, które na pozór bez wyraźnej przyczyny są słabe. Dokładne oględziny odsłaniają straszliwą prawdę: jeż jest żywcem zjadany przez larwy much. Larw zazwyczaj jest bardzo dużo, a rany tak głębokie, że nasza pomoc jest bezskuteczna. Taki jeż w ciągu kilku godzin kończy życie. Nasz zaprzyjaźniony ogródkowy jeż kilkakrotnie pojawiał się przy misce z całym kożuchem wijących się na pysku larw. Znajdowały się one jeszcze tylko na sierści zwierzęcia i nie zdążyły uszkodzić mu skóry. Dzięki czemu mogliśmy go uratować."
Trzeba jednak obchodzić się z nimi ostrożnie - byliśmy już kilkakrotnie ugryzieni przez jeże, które nieumiejętnie wzięliśmy w ręce. Pasożyty zewnętrzne staramy się usuwać bez użycia środków chemicznych, które mogłyby zaszkodzić jeżowi, zwłaszcza młodemu. Pchły giną z łatwością w ciepłej kąpieli z mydłem, po której jeża należy dokładnie wysuszyć i ogrzać, ponieważ łatwo się zaziębia. Na uszkodzonej skórze jeża często powstają ranki, w które muchy składają swoje jaja. Rozwijające się w ciele zwierzęcia żywe larwy much są dla niego śmiertelnym niebezpieczeństwem. Muchy mogą znieść swe jajka w okolicy odbytu lub na pysku jeża, jeżeli nie zdołał się on oczyścić po jedzeniu.
Wielokrotnie latem dostajemy jeże, które na pozór bez wyraźnej przyczyny są słabe. Dokładne oględziny odsłaniają straszliwą prawdę: jeż jest żywcem zjadany przez larwy much. Larw zazwyczaj jest bardzo dużo, a rany tak głębokie, że nasza pomoc jest bezskuteczna. Taki jeż w ciągu kilku godzin kończy życie. Nasz zaprzyjaźniony ogródkowy jeż kilkakrotnie pojawiał się przy misce z całym kożuchem wijących się na pysku larw. Znajdowały się one jeszcze tylko na sierści zwierzęcia i nie zdążyły uszkodzić mu skóry. Dzięki czemu mogliśmy go uratować."
via Fauna flora [klik]
Mam sąsiada, który zawsze na wieczornego papierosa na balkonie zabiera rękawice kuchenne. Jeśli słyszy w dole piski i nerwowe truchtanie to znaczy że ZNOWU jakiś jeż wpadł do wycementowanego, pólmetrowego dołu okalającego piwniczne okna budynku. I znowu trzeba nałożyć rękawice, wyjść w noc, wskoczyć do środka i nieszczęsnego jeżowego marudera wyciągnąć. Za co mu chwała i cześć. Oraz nadzieja, że tych samych rękawic nie używa w celach kulinarnych ;).
Mam sąsiada, który zawsze na wieczornego papierosa na balkonie zabiera rękawice kuchenne. Jeśli słyszy w dole piski i nerwowe truchtanie to znaczy że ZNOWU jakiś jeż wpadł do wycementowanego, pólmetrowego dołu okalającego piwniczne okna budynku. I znowu trzeba nałożyć rękawice, wyjść w noc, wskoczyć do środka i nieszczęsnego jeżowego marudera wyciągnąć. Za co mu chwała i cześć. Oraz nadzieja, że tych samych rękawic nie używa w celach kulinarnych ;).