Historia o tyleż upojna, co krótka: z bloku do ogródka!

czwartek, 28 kwietnia 2016

O rodzajach nasion. O początkach uprawy. O konfrontacji z ziemią.

'What is a weed? A plant whose virtues have not yet been discovered.'
(Ralph Waldo Emerson) 



Wreszcie
Ziarenko miało dość,
Zaczęło rość,
Zrazu jak groszek,
Potem jak jabłko,
Potem jak dynia,
W końcu jak ziemska kula.

(Leopold Staff , Bajka o ziarnku maku)

Tak, Leopoldzie, bo to było ziarenko modyfikowane genetycznie firmy Monsanto, antychrysta naszych czasów. Dla tych, którzy się nie orientują, nadmienię, że to korporacja, która ma w planach opatentować nasiona jak największej ilości gatunków (z soją już im się udało) i która (w Stanach) pozywa rolników za odkładanie swoich nasion. Ciąga po sądach, nakłada zabójcze grzywny, każe donosić na sąsiadów, robi nocne naloty na gospodarstwa i szuka nasion pod podłogą (coś wam to przypomina?). Jeśli się to komuś nie wydaje wystarczająco szokujące, że jakaś korporacja kładzie łapę na czymś co stanowiło (dotychczas) element dziedzictwa biologicznego LUDZKOŚCI, to zastanówmy się  jak dojdzie do patentowania wody i powietrza. No bo kto bogatemu zabroni?
Świat w którym agroniewolnik zbiera bezpłodne plony i całkowicie zależy od korpodostarczyciela nasion do wysiania na rok przyszły przestaje właśnie, na naszych oczach, być takim s-f. Dobrze, że za oceanem, nie mniej, żując ze smakiem bezpestkowe winogrona, zaczynam współczuć naszym wnukom.
(A swoją drogą podatek klimatyczny płacony swojego czasu podczas urlopu w górach też zawsze uważałam za nieporozumienie.)







Oj, przepraszam, ulało mi się. A chciałam napisać coś pożytecznego, czego się nauczyłam o nasionach.


NASIONA do wysiewu - podział:
-ekonasiona
(tak zwane 'golce' ;) , którymi dysponuję i jestem zadowolona, choć część nasion zimuje na zewnątrz (komu by się chciało zbierać w takim październiku).

-nasiona zaprawiane
Wbrew pozorom nie chodzi o polewanie je spirytusem (a to zdziwka ;). Raczej o moczenie w wyciągach z ziół. Sporo sposobów na zaprawianie nasion tutaj [klik], natomiast nie dajmy się ponieść szaleństwu, cytuję: "zaprawić na sucho w popiele drzewnym z czeremchy zwyczajnej lub w mączce bazaltowej" bo ja się pytam: czy my tutaj hodujemy jakie hebanowe storczyki lub [tu wstawić coś ogrodniczo cennego i drogiego gdyż ja się nie znam wystarczająco na takich ustrojstwach]? Albo "do zaprawiania nasion mogą posłużyć Efektywne Mikroorganizmy" - świetnie, teraz mam ochotę napluć na moje Bogu ducha winne aksamitki, ehhh.

Najprostszym sposobem wydaje się zaprawianie nasion w grzybobójczym i bakteriobójczym naparze z rumianku (zaparzyć dwie torebki pod przykryciem, ostudzić (!) i wrzucić nasiona na pół godziny). Podobno ta metoda lepsza jest do nasion większych, mniejsze lepiej podlać rumiankiem po wysiewie. 
Via Zdrowa rozsada - eko sposoby siewu i zaprawiania nasion [klik]

-nasiona inkrustowane 
(czyli otoczone powłoką polimerową z niektórymi pestycydami, fungicydami, zoocydami i etc). Brzmi fatalnie ale jak zobaczymy inkrustowanie ogóra [klik] to robi wrażenie.

-nasiona otoczkowane  
(co zwiększa od 2 do 50 razy rozmiar nasiona; otoczkowanie sterylizowaną warstwą torfu, dolomitu, glinki kaolinowej (którą, pisząc te słowa, mam na twarzy;) oraz wapienia i ewentualnie nawóz mineralny). Via [klik]
Doceni to każdy kto kupił kiedyś nasiona ozdobnej kapusty, które były tak małe, ale to tak małe.... że powinnam je zapoznać z pewnym moim byłym ;).

-nasiona w krążku z celulozy/ krążku torfowym 
Jako farbowana feministka  nie wiem na razie czy mam popierać te krążki czy nie. Z drugiej popatrzmy na to tak: mały i szczupły krążek puchnie i grubnie, a to samo życie jest, doskonała imitacja kobiecego losu w mikroskali ;). Więcej krążków  tu [klik]
- taśmy z nasionami (taśmy biodegradowalne z celulozy)
(wszyscy się tera rzucili na tą metodę, jakaś moda się wytworzyła, tymczasem ja taśmy nadal używam w celach li tylko technicznych do połączenia dwóch zdezintegrowanych elementów oraz, ewentualnie, do podciągnięcia policzków przed sesją u fotografa ;)
Przez chwilę myślałam (ale tylko przez chwilę) czy by nie posypać aksamitkami skocza albo taśmy malarskiej żeby coby być modnom, no ale jednak nie.
Więcej o taśmach tu [klik]


W Poradniku Ogrodniczym można przeczytać porady jak kupować nasiona [klik]
Z moich doświadczeń wynika, że wszystkie nasiona w tych małych torebusiach w ogrodniczym są i będą marnej jakości. Kiedyś w jednej torebusi z ogrodniczego znalazłam białe wijące się larwy (fuj), co ostatecznie pozbawiło mnie złudzeń co do ich jakości i sterylności. Ogrodnicy maści poważnej, np na targu skąd czerpię sadzonki, powiedzieli mi, że zamawiają dobre nasiona hurtowo z Holandii (może tam je na wesoło zaprawiają w meryhuanie ;) i dlatego wszystko potem tak dorodnie i bezproblemowo rośnie?).


Następna ważna kwestia to Wyparzanie w piekarniku ziemi do wysiewu nasion. (blacha do pieczenia/ max temperatura /  czas: 20 min / efekt: uniknięcie choroby grzybowej siewek typu zgorzel!)

W tym roku, ze względu na marną aparycję siewek bezwypiekowych, zdecydowałam się zmieścić w piekarniku kilka blach cienkiej warstwy ziemi za jednym razem. Już się chwaliłam jednej blogowej koleżance, że to najlepsze co wyszło z tego piekarnika no ale... jednak i ziemia się przypaliła. Jakby płonęła. Nie wiem co oni tam ładują (ziemia ogrodnicza z Biedry): węgiel kamienny, krowie placki? A potem to przychodzą znajomi i mówią, że im u mnie nie szaneluje. No nie dziwota: tatuś wpada do mojej kuchni przed świętami usmażyć 2 tony karpia, krowie placki płoną kilka tygodni później, na to nie wystarczy potem i trzysta kadzideł, bosz.


W tym roku jestem wprost tragicznie opóźniona z sadzonkami. Postanowiłam poczekać do maja i siać wprost do gruntu, ewentualnie poczekać na dostawcę sadzonek. Odkryłam co mi niweczyło wysiłki: fatalny mikroklimat w pokoju przeznaczonym do tego typu wiosennych zgrupować. Nie ta temperatura, nie ta wilgotność, nie to światło. Wszystko potem dość wybujałe.

Może to dlatego, że używam zwykłej ziemi ogrodniczej, a nie torfu wymieszanego z piaskiem i perlitem oraz wzbogaconego fosforem, ułatwiającym korzenienie się roślin.


Co radzą na Permakulturze?

"Kupujmy na starcie mniej odmian i gatunków roślin. Uczmy się uprawy kilku lub kilkunastu roślin w jednym sezonie wegetacyjnym. Nauczmy się też zbierać własne nasiona, co w przyszłości ograniczy wydawanie zbytecznych pieniędzy, a jednocześnie da nam dużą satysfakcję. W następnym roku będziemy mogli już z sąsiadami czy znajomymi wymienić się własnymi nasionami. Nasiona zebrane ze zdrowych roślin dadzą nam w następnym roku smaczny i zdrowy plon.  
Nasiona w sprzedaży znaleźć można zarówno w Internecie, jak i w stacjonarnych sklepach ogrodniczych. Można też poszukać w Internecie banków nasion, wymian nasion i grup na serwisach społecznościowych, gdzie ludzie dzielą się nadmiarem zebranych nasion z zeszłego roku.
Na Zachodzie funkcjonują tak zwane biblioteki nasion, z których niejako pożycza się nasiona jednego roku, by je oddać już zebrane przez siebie w następnym roku.

Oczywiście rozglądajmy się za ekologicznymi, organicznymi nasionami, zdrowymi, z pewnego źródła.
Jeśli miałabym polecić Polskie firmy sprzedające ekologiczne nasiona, to wymienię m.in. Plantico, Ożarowskie. Uważajcie jednak, by nie kupować nasion z oznaczeniem F1, które są hybrydami, nie nadające się do zbierania z nich nasion do własnych zbiorów! Nie polecam także kupowania nasion w supermarketach.

Zwróćcie uwagę na opakowaniach nasion, jaka jest data ich ważności. Jest to cenna informacja, mówiąca o tym, ile lat jeszcze możecie te nasiona wysiewać, mając pewność, że wzejdą. Co prawda nawet po tej dacie nasiona powinny wzejść, ale już nie o tej samej sile i zdolności do kiełkowania.
Ważny jest też okres od kiedy do kiedy siać lub przesadzać rośliny. Równie ważną informacją jest w jakich odstępach siać. Są to cenne wskazówki na opakowaniach, zwłaszcza dla początkujących ogrodników. "

via  Jakie nasiona wybrać do naszego ogrodu [klik]

Acha, jak was najdzie podczas czytania dość oczywista ochota żeby sprawdzić do czego służy F1 na laptopie to najpierw pozamykajcie wszystkie okienka ;).

Następna kwestia: pikowanie nasion.
Pikowanie nasion? Jakie znowu pikowanie? Pikować to ja mogę w kartach! Koniec tematu.

'Ostatnio trafiłam na niezwykła książkę: „O przewidywaniu zjawisk przyrody”, autor Izot B. Lityniecki. Znalazłam tam między innymi ciekawe informacje dotyczące określania pory siewu i zbioru roślin:
„Poszczególne terminy prac w rolnictwie wyznacza początek kwitnienia czeremchy, pękanie pączków dębu, pojawienie się bazi na brzozie i inne. Praktyka pokazała, że są to dosyć niezawodne wskaźniki. Pojawienie się przebiśniegów sygnalizuje termin wiosennej orki. Zakwitanie klonu wskazuje czas siewu buraków. Kwitnienie osiki obwieszcza porę wczesnego siewu marchwi. Pachnące kwiaty czeremchy są najlepszym wskaźnikiem terminu sadzenia ziemniaków. Niektóre z tych rolniczych wskazówek stały się pewnikami, nawet twardymi zasadami. Owies należy siać wtedy, gdy zaczną się rozwijać liście na brzozie. Najpóźniejszy termin siewu owsa – kiedy zakwitną jabłonie. Poziomki zaczerwieniły się – nie należy siać owsa. Pszenicę należy siać gdy zakwita czeremcha. Nie należy siać pszenicy aż nie rozwiną się liście na dębie. Jęczmień najlepiej siać, kiedy zacznie kwitnąć żyto. Kwitnie jarzębina – pora siać len. Grykę najlepiej siać, gdy trawa jest dosyć duża. Kiedy rozwijają się liście na dębie – należy siać groch.”
via Permakultura [klik]

To jest jakaś antyczna abrakadabra. No ale przynajmniej, o ile znajdę jakiś dąb ('ząb, zupa, dąb,...') to będę wiedziała by siać groch. Oh. Chyba że to już było. Muszę zapytać panią z pieskiem albo Straż Miejską czy nie widzieli gdzieś jakiegoś dębu w pobliżu, o to, to. Bo skończyły mi się pomysły na napastowanie przypadkowych ludzi z prawdziwie oryginalnych ekopowodów ;)

Tak się zastanawiam czy nie pojechać do tej Permakultury na warsztaty. Z zapasem maślanki. Posiać się tam na chwile. Zobaczymy.


Daję też linka, wydawałoby się, nieaktualnego, no ale kto dojdzie jaką porę roku mamy obecnie oraz w ogóle? I czy przypadkiem jednak ogólne przesunięcia klimatyczne nie spowodowały, że gdzieniegdzie jednak nadal jest marzec. U mnie na pewno.

Warzywnik dla początkujących. Marzec w warzywniku [klik]
Ogród to żywa istota - nie da się go do końca kontrolować, trzeba się go nauczyć, a zajmuje to więcej niż jeden sezon wegetacyjny ;)  - See more at: http://projekt-warzywnik.blogspot.com/2015/03/warzywnik-dla-poczatkujacych-marzec-w.html#sthash.BbkmlhiV.dpuf
'Ogród to żywa istota - nie da się go do końca kontrolować, trzeba się go nauczyć, a zajmuje to więcej niż jeden sezon wegetacyjny ;)'.
No cóż, autorka chyba nie wie z jakimi nekrofilami ma do czynienia. Gdybym chciała połechotać realia to bym nie używała nazwy Ekolandia tylko Ogrodnicze-Mad-Maxowo [.]


Najbardziej to lubię takie kwiatki które od lat rosną w tym samym miejscu, same się wysiewają a ja mam święty spokój.

A moim absolutnym faworytem są całoroczne i niezniszczalne kwiatki antykretowe tzw. Arnasie. Które jak nazwa wskazuje przyczyniają się do zniechęcenia kretów do zakładania osad w naszym ogródku. To znaczy mam taką nadzieję, że to piwne piękno na coś się zdaje. Bo może ziemia jest tak fatalna, że nie chcą jej ryć nawet krety - jak podejrzewam.


































Jakieś porady za milion dularów, coś ktoś? Zamienimy się nasionami? Stuknijmy się Arnasiem.

34 komentarze:

  1. Porady, porady... No Ty wszystko wiesz, co tu radzić. Na pieczeniu ziemi się nie znam, piekłam tylko piasek znad morza dla papugi.
    Ale, że masz specjalny pokój na rośliny, to fiu fiu! MUSZĘ to zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piasek? To danie deserowe ;)
      Tak, w tym pokoju nawet nie muszę podlewać, samo się robi przez sufit ;)

      Usuń
  2. O tak, mój małżonek praży ziemię akurat wtedy, kiedy chcę piec chleb. I te wszystkie cuda z nasionkami, oj ile z tym radości i przyjemności, jak wykiełkuje w następnym roku. Świetny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzecz w tym, żeby wykiełkowało w tym roku, a najlepiej jutro, gdyż tracę już cierpliwość...
      Nie potrzebna specjalna machina do pieczenia chleba? To się muszę zainteresować bo doprawdyż kiedyś to się umyłam bułką z marketu, taka była gumowa ;)

      Usuń
    2. Piękę 6 chlebów, maszyna odpada... naturlany chleb na zakwasie. Po mrożonkach z lidla mieliśmy cyrki :) bo wszystkie chleby, bułki, które kupujesz wypiekane są z ciast głeboko mrożonych, poczytaj o tym, to Ci się odechce chleba ze sklepu i zaczniesz sama piec :)

      Usuń
    3. Ależ wiem, że je zamrożono gdy byłam na studiach albo i wcześniej. Też jem chleb na zakwasie, jeśli już, acz kupny.

      Usuń
    4. :) jak masz dobry kupny, to relaks

      Usuń
    5. Nie mogę się zrelaksować odkąd mi się cukier skończył! (aaa)

      Usuń
  3. Pozwoliłem sobie pójść za śladem i nie żałuję.
    Na razie się rozglądam i podglądam, bo ciekawie jest. :)
    Sam planuje na tyle w tym roku hacjendę ogarnąć, żeby można coś było planować. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, jak tylko przestanę ograniczać się tylko do planowania planów to może się zrobi i fascynująco, acz nie sądzę ;). Acz kto wie.
      Dzięki za wizytę, jako Dreptak to byś mi się przydał do wertykulowania trawnika... taka fantazja, bo nie ma na razie chętnych ;)

      Usuń
    2. Wywal te brzęczące blaszanki, to ci krety zwertykulują! :D :D :D

      Usuń
    3. Z kretami to ja wejdę w układy jak będę potrzebować odwiertów pod nową kanalizację ;)

      Usuń
  4. Jezusie nazareński, jako to dobrze, że nie zostałem ogrodnikiem! To jakaś niekończąca się katorga. Nasiona, zaprawianiem otoczkowanie, owijanie się taśmą, wypalanie biedronek, tzn. ziemi z Biedronki. Uf. Wystarczy. Idę na Arnasia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W imieniu przenajświętszej panienki przyznałabym ci rację aczkolwiek głównie to siedzę, patrzę i główkuję na flegmatycznym chillu, co znamion katorgi jeszcze nie ma. Efekty adekwatne. Toast.

      Usuń
  5. Kiedyś to się skopało grządkę, zrobiło rowek, nasypało nasionka, przysypało ziemią, podlało i... jakoś rosło. Teraz to wszystko robi się strasznie skomplikowane.:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ty mi tu za bajki opowiadasz! Jeszcze mi napisz, że rowek to palcem a nie specjalnom pogłębiarkom fiśkarsa za tysiącpińcet, bosz.

      Usuń
    2. Do robienia rowków to kiedyś mój tata zrobił tzw. znacznik, drewniany. Robiło to za jednym pociągnięciem 4 rowki. Coś jak duże grabie z 4 zębami z zaostrzonych drewnianych kołków.:) W ówczesnych czasach takowych udogodnień w sklepach nie było.:)

      Usuń
    3. Kołek się znajdzie, tylu krwiopijców naokoło, że musowo gdzieś mam ;)

      Usuń
  6. A ja robię dołek palcem, a potem przyklepuje. I zawsze coś wyrosnie, choć tak jak radzą nie kombinuje tylko stawiam na sprawdzone: dynia hokkaido, cukinia, szpinak, rukola, rzodkiewka, szczypiorek, głownie to

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też palcem, ale w lateksowej rękawiczce: cywilizacja!
      W tym roku też mam zamiar dodać szpinak, rzodkiew i roszponkę, jeśli cukinia niewymagająca, to też.

      Usuń
  7. Tyle wiedzy na jeden post i to bardzo przydatnej. W sumie to ja mało sieję w ogródku, bo mam kwiaty stałe, tak bym je nazwała, oraz takie, co się same wysiewają. Jeżeli mi się coś podoba, to kupuję sadzonki. Nie ma zresztą miejsca na parapetach okiennych,, na pojemniki z wysianymi nasionami, bo są kwiatki. * Bardzo podobał mi się Twój komentarz u mnie, dziękuję :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Giga, mialam zaczac mego posta, od tego wlasnie, ze tyle wiedzy:) Ja sobie to zostawie na wolna chwilke:)
      A co opznienie pogodowych, to nie pamietam, by tak bylo w Alzacji...1 maja bez pelargonii, nie do pomyslenia.

      Usuń
    2. I bez stokrotek, które w zeszłych latach już o tej porze wzeszły, eh.
      A wiedzy jest dużo w internetach, ale porozsypywanej jak owe nasiona, to tu, to tam. Jak się samemu nie zbierze w garść, to się rozchodzi po kościach czy tam rabatkach.

      Usuń
  8. Posiadasz duzo wiedzy. Dzieki za odwiedziny i komentarz.
    Milego majowego weekendu zycze :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nasiona używam gołe, sieję do gruntu, a to na Warmii jest ryzykowne, ale nie biorę do głowy. Zimy u nas ostatnio takie, że rukola rosła z tych samych kępek przez trzy lata, pomidorki koktajlowe wysiewają się same i wyłażą gdzie chcą, kolendra i cząber tak samo. A jak już wyrośnie co posiałam podlewam gnojówką z pokrzyw. Śmierdzi, ale po tym wszystko jest zdrowe i dorodne. Podoba mi się "przewidywanie". Fajnie, że Ci się chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS
      Nie przypuszczałam, że monsanto to takie cholerstwo.

      Usuń
    2. Też mnie zdziwiło zachowanie rukoli - kiedyś to się jednak odnawiała przez wysiewanie, a nie zimowanie.
      Gnojówka z pokrzyw robi furorę ;), niestety, akurat czego jak czego ale pokrzyw to u nas nie znajdziesz - ja zrobię zatem z mniszka.

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarz!!!!
    Kupujesz ziemię w W Owadzie? Nie chcę jej nawet za darmo. Paskudztwo. Najlepszy jest Pasłęk. Sprawdzony. Na nornice stosuję Arnasie. Słaby efekt. A może Harnaś były skuteczniejszy?
    U mnie rukola (rokieta o żółtych kwiatach) wysiewa się sama. Już nastawiłam z pokrzyw gnojówkę.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paskudztwo, ale upieczone, upieczone bardzo, przynajmniej ;)
      Nornice i krety upić i wywieźć do lasu, też bym to wolała niż eksponować na paliku swoje niemrawe alkospożycie.
      Rukola w sumie wszędzie wysiewa się sama, ale uwierz, zawsze może dostać fochów albo wiatru i wyemigrować poza teren ogródka.

      Usuń
  12. Ale się uśmiałam i jak dużo dowiedziałam:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie jestem jeszcze ogrodniczką z której można się uśmiać, ale celuję e to, żeby można się było czegoś ode mnie dowiedzieć, ha.

      Usuń
  13. Zszokowałaś mnie tą informacją o patentowaniu nasion... zgroza! Ludzka zachłanność bije rekordy. Kupuję małe torebeczki nasion i jeszcze nigdy nie miałam żadnych ,,obcych" i kupuję w zwykłych sklepach, ale to tak bywa... że czasami coś takiego wypali. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też w tym roku nie pojechałam po nasiona do Holandii (hehe ;) tylko kupiłam torebusie. Zobaczymy co i czy wyrośnie. Obcych brak.
      Ludzka zachłanność to jedno, a zachłanność korporacyjna to drugie, większe i gorsze.

      Usuń