Jeśli ktoś się spodziewał, że zdradzę sekrety z zaplecza popularnego marketu (że np pojawiła się tamże bardzo wytrzebiona trzmielina i kora do ściółkowania gatunku niewiadomego lecz prawdopodobnie jednak z drewna ;) to niestety innym razem.
Będzie o owadzie.
Jaka jest biedronka siedmiokropka, zwana w kręgach plebejskich bożą krówką, a wśród luda uczonego Coccinella septempunctata, niby każdy widzi. Ale czy na pewno?
Jaka jest biedronka siedmiokropka, zwana w kręgach plebejskich bożą krówką, a wśród luda uczonego Coccinella septempunctata, niby każdy widzi. Ale czy na pewno?
Zawsze mnie interesowała technika biedronkowych lotów. Niby miałam świadomość, że nie wykonuje ich na tym swoim kropkowanym pancerzu, bo to tak jakby, w innej skali, autu marki garbusek otworzyć drzwi po czym rzucić się nim z urwiska i liczyć że polecimy ;). Wiedziałam, że biedronka na jakieś inne, cienkie skrzydła ukryte pod lakierowanym w kropy pancerzem, które często, w czasie pieszych wędrówek, ciągnie za sobą niczym ja zrolowane rajstopki wystające u dołu spodni w drodze na przystanek autobusowy (cóż).
Ostatnio zapolowałam i uchwyciłam moment rozwarcia pancerza i okazałości skrzydeł.
W tym celu należało wyżej wspomnianego owada zwabić na kawałek drewienka, wyobracać (drewienko) i zanudzić (biedronkę) do tego stopnia by zechciała się poderwać i odlecieć pod czujnym okiem migawki.
Moment rozwarcia pancerza przypomina nieco pęknięcie małego pomidorka i jest nieco obleśny. Dopiero biedronkowy podpancerzowy dezabil poświadcza, że należy ona do rodziny chrząszczy i bynajmniej z pomidorkiem spokrewniona nie jest.
Interesujący jest całkiem spory zakres ruchów płaskiej, czarnej główki (co się fachowo nazywa przedplecze czyli grzbietowa część przedtułowia). Popatrzmy na pierwsze zdjęcie: gdyby biedronka nie dysponowała w tej materii dezintegrującą jej płynny kształt połóweczki elastycznością, przy schodzeniu ze schodka zaryłaby banią w podłoże i utknęła. Człowiek, nawet ten mający niejaką łaskawość dla biedronek, nie zastanawia się jednak nad tak istotnymi szczegółami dopóki jakiegoś egzemplarza nie zdybie na dłużej.
Natomiast przy pokonywaniu przeszkód typu słomka biedronce wyłazi z tyłu zaplecze.
A teraz moment prawdy o chrząszczej naturze:
Jak donosi Wiki: "W razie zagrożenia biedronki wydzielają trującą hemolimfę odstraszającą napastnika". No tego nie było jak sprawdzić, ale doprawdyż nie chciałabym, żeby ten potwór strzyknął we mnie hemolimfą. Ani czymkolwiek. (Nawet promocją;)
Trochę foto-szopa i wot, piar słodziaka w kropy zdruzgotany.
Wiedziałam i widziałam, że jak transformers przeistacza się z nieruchawej zabaweczki w bzyczącego napastnika ale nigdy nie sfotografowałam przeistoczenia. Więc cześć Ci i chwała.
OdpowiedzUsuńTransformers, powiadasz? Coś w tym jest :)
UsuńTen odwłoczek na 5 prawym, dość obrzydliwy, ale lubię ją, za te mszyce, czerwce i tarczniki. Kiedyś zafascynowana larwą biedronki, wzięłam ją do ręki i cholera ugryzła mnie, ale że larwy także gustują w mszycach, wybaczyłam.
OdpowiedzUsuńPonoć dorosłe osobniki też gryzą, dlatego operowałam drewienkiem. Na etapie tulenia w dłoniach larw, nawet w celach badawczych obserwacji, jeszcze nie jestem oraz nie wiem czy będę ;)
UsuńThank you so much for your visit. You will have great pictures on your blog. Ladybugs are so cute.
OdpowiedzUsuńThey really are, thanks.
UsuńThank you so much for your visit. You will have great pictures on your blog. Ladybugs are so cute.
OdpowiedzUsuńŚliczna biedroneczka i wspaniale pokazałaś jej piękno !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Piękno i dramatyzm przeistoczenia.
UsuńTwe rozważania na temat budowy oraz lotu biedronki rozbawiły mnie setnie, ale i zainteresowały bez reszty. Hej, nadawałabyś się do pogawędek przyrodniczych :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki. A pogawędzić zawsze zacnie!
UsuńA ja zawsze myślałam (będąc dzieckiem) że biedronka się na mnie zsikała, a tu wychodzi na to, że otruć mnie próbowała!!!!
OdpowiedzUsuńJa też byłam przekonana, że ona mi na rękę narobiła :D :D
UsuńNo proszę, ofiar trucia jest więcej! ;)
UsuńPięknie opisałaś o biedronce i zdjęcia z nią fantastyczne.
OdpowiedzUsuńBez poczęstunku z mszyc nie dało się wycisnąć więcej ;)
UsuńEkolandio, jestem pod wrażeniem. Podziwiam empirię, nie każdemu by się chciało osobiście przeprowadzić doświadczenie, a później jeszcze je opisać w tak lekki i interesujący sposób :) Odnośnie biedronek to mi się pewna piosenka przypomina... https://www.youtube.com/watch?v=dOaWLfHTwp8 :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, empirię z dręczenia różnych stworzeń mam zamiar jeszcze prezentować.
UsuńNatomiast co do przytoczonej w linku piosenki to wszak zadałam kłam twierdzeniu iż 'biedronka nie ma ogonka', nawet jeśli nie sensu stricto to nadal jednak poniekąd ;)
Owady bronią się jak potrafią, ludzie też :)
OdpowiedzUsuńMy strzykamy jadem albo żółcią ;)
UsuńNo właśnie...
UsuńJa tam dziadygi nie lubię. W dzieciństwie wielokrotnie prosiłem ją o kawałek chleba, po czym łajza odlatywała i już nie wracała. PS. Ogrodu nie mam, więc mszyc również nie posiadam. PS.2. Wielce fachowy opis:)
OdpowiedzUsuńOpis fachowy, najpewniej ;)
UsuńCo do nierealnych pragnień wygenerowanych przez dziecięce rymowanki z zeszłej epoki, to nie dawały one temu gatunku dziadygi żadnych szans na zrobienie wrażenia, cóż.
Teraz mi się wydaje, że wyłącznie leżysz w ogródku i podglądasz biedronki.
OdpowiedzUsuńAleż przedni post! Zdjęcia mistrzowskie! Jak zwykle, cholera :/
To tylko godzina z życiorysu.
UsuńGratuluję cierpliwości! najważniejsze, że tajemnica się wyjaśniła. Kapitalne zdjęcia i świetny post. Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzasem lepiej nie wiedzieć co siedzi pod kropką ;)
UsuńDygam!
Dla mnie też tekst bardzo ciekawy. A zdjęcia wzlatującej biedronki świetne. Obyśmy mieli jak najwięcej takich gości czy mieszkańców w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńTeż bym sobie życzyła bo z mszycami muszę się sama rozprawiać, eh.
UsuńBeautiful Ladybird, fantastic.
OdpowiedzUsuńBeacause it's Polish! ;)
UsuńOstatnio sezon na biedronki, na jednym krzaku naliczyłem 20, mszyc nie liczyłem ;)
OdpowiedzUsuńDruzgocące dysproporcje.
UsuńŚwietne. Lubię takie teksty i zdjęcia.:)
OdpowiedzUsuńCo do ostatniego - no cóż, to w końcu dzikie zwierzę.:)))
Ano dzikie, słodki fartuszek niedowiązany na zadku nas nie zmyli!
Usuń:)
Beautiful Polish lady bird, ekolandia! Your photos are very natural, you have a lot of patience taking them.
OdpowiedzUsuńHave a nice weekend!
Thanks, I've always considered patience as a natural advantage in every aspect of life :)
UsuńSieć pod tą nazwą to dla mnie też swego rodzaju zagadka... a co do samego zwierzęcia, nie było chyba jeszcze horroru w stylu "Mutant Biedronka w 3D"? Może już czas? Aha, następnym razem jeśli chcesz, żeby odleciała, włącz Eleni. Wówczas biedra włączy turbodoładowanie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie już czas. Na Mutanta biedronkę nawet ja bym poszła i to do multipleksu, choć oczywiście sama biedronka to może być za mało i wspomogłabym ją, powiedzmy, turkuciem podjadkiem jako antagonistą ;)
UsuńCo do twojej propozycji to nie będę biedronki narażać na turbodoładowanie, nie chcemy wszak by się jej z kropek zrobiły elipsy lub smugi.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń