Gdybyśta byli ciekawi co sobie przesyłają blogiery ekologiczno-ogrodnicze, to będą to np ekologiczne kastaniety.
Zatem we wrześniu przybył do mnie rulon z makówkami od blogerki Barbary [.], co wielką mi uczyniło radość, gdyż w stolicy narkotyki są bardzo drogie ;). Co prawda wyraźnie życzyłam sobie 200 tysięcy makówek no ale, jak to mówią, jak się nie ma co się lubi (czyli wesołego kompotu mmm) to się lubi co się dostało.
Makówki wzbogaciły dziki bukiecik z traw (ale nie ten zbożny, co go pokazywałam w poście o plonach [.])
"Ten wiersz jest żyłką słoneczną na ścianie..." - pamiętacie to? Gdyby ktoś jednak nie, to niech se nostalgicznie przypomni Krzysia B. [.]
"Jak promień - naprężony ton..."
No ale zanim precjoza ekologiczne z należytą pieczołowitością zostaną wniesione do domu i umoszczone na półce wśród innych zakurzonych gratów, należy im się plenerowa MARTWA NATURA!
Zapadający zmrok nie pomaga. Stary Canonek rzęzi okrutnie, wsuwa co i raz i wysuwa obiektyw nie mogąc uradzić w tej pomroczni, aż mam obiekcje czy tego perwersyjnego dziada wypada mi trzymać w ręku. A makówki się prężą!
Czy czerwony akcent w postaci plastikowego chińskiego stołeczka dla paralityków będzie pożądanym kontrapunktem drugiego tła respektującym gamę kolorystyczną nawłoci? Ach, dylematy dyletanta.
Jak uzyskać w martwej naturze satysfakcjonujący efekt mizerii?
Potrzebny będzie stary ogórek i zardzewiała koza powleczone fleszem, o tak, to jest to, już biedniej być nie może.
Gwiazdy wśród traw i kryształów. Klękaj Chochole! ;)
A wy jak się zabawiacie z organicznymi resztkami po lecie? Bukiecik? Kompostownik? Jesienne ognisko?
"Torrero, twe kastaniety
OdpowiedzUsuńPodbiły serca nam wtedy
Ach, torrero, gdzie kastaniety te
Kastaniety masz?"
Piękny bukiet z makówkami, a ja wszystkie makówki zostawiam makolągwom, a na kompost idzie tylko część trawy, reszta i szczawie, bylice, estragony, gailardie zostają dla ptaków i dopiero wiosną idą pod nóż, a na jesienne ognisko liście i przecinka lawendy.
Ej no, Łazuką mi tu? ;)
UsuńGen makolągwy nakarmiony ;)
To jest dzięki za przypomnienie (o ile to w ogóle znałam, hm) ale tam były kastaniety strachu ;)
UsuńNie sztuka zrobić post z jesiennego, kolorowego lasu, jak u mnie, sztuka zrobić interesujący post o pęku makówek. A ja już zapomniałam, jakie one są śliczne.
OdpowiedzUsuńSypnęło coś ze środka?
Trochę się sypło przy odpakowywaniu i może coś na wiesnę wyrośnie, zobaczymy.
UsuńPodrzuciłabyś trochę tych makówek, nie tylko w stolicy kompot drogi...
OdpowiedzUsuńPoprawiłaś mi humor na cały wieczór. Dziękuję.
Zasyłam serdeczności.
Jak rozmnożę to się chętnie podzielę i zaproszę wszystkich na kompot. Rulony ogólnie poprawiające humor są!
UsuńPrzysięgam, że pierwsze zdjęcie widziałem wielokrotnie w gazetach wychodzących na początku lat `90! Najczęściej w wersji czarno-białej i zawsze w Kronice Milicyjnej:) PS. Może to złudzenie, ale mam wrażenie, że im dalej w post, tym bardziej prezent ..., ale co ja tam wiem:) PS.2. Bukiety mroczne, ale zacne!
OdpowiedzUsuńNic nie uszczkłam w celu zażycia, nie insynuuj!
UsuńPora mroczna, to i bukiety.
A i ja miłośnikiem suszków jestem...
OdpowiedzUsuńi dajemy tym odpór kulturze mrożonek ;)
UsuńPrzygarnąłbym trochę tego maku, ponoć znieczula :D
OdpowiedzUsuńPonoć, ale jako dekoracja tylko oko.
Usuń:) makówki, to i mnie się marzą, muszę je mieć, wysieję sobie kilka :) kisses. Świetne zdjęcia makowe i fajna osoba/blogerka/ekolożka :)
OdpowiedzUsuńPasować będą do domków drewnianych i ceramicznych. Basia fajna i też wierszokletka :)
UsuńOstatnie zdjęcie zatrzymało mnie na dłużej. Przepiękne :)
OdpowiedzUsuńA resztki po lecie wycinam dopiero na wiosnę. Niech suche pędy zdobią zimą ogród :)
Niech zdobią, wiadomo.
UsuńOstatnio kilkukrotnie obiecywałam sobie, że zrobię bukiecik z łąkowych, biebrzańskich traw. Jak zwykle - zeszło na dalszy plan moich działań - za dużo tam innych pokus. Teraz jednak zostałam tak skutecznie zmotywowana, że nie odpuszczę- dzięki!:) Fajne to bardzo!
OdpowiedzUsuńOj zrób, zrób, a w gości do łosiów też nie wypada z pustymi ręcami chadzać, z bukietem grzeczniej ;)
UsuńA trawy takie miskantowe na Biebrzach rosną?
Suszyłam zioła, ale ta myśl, by trawy, a nawet makówki bardzo interesująca, a mak mnie już znieczula, gdy patrzę.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Taki tam doraźny pomysł aby biologiczne odpady traktować jako dekoracje. Interesujące to by było wprowadzenie do domu drzewka jako suszarki łazienkowej.
UsuńZasuszone główki maku, trawy, zboża bardzo urocza i prosta ozdoba mieszkania. Prześliczne są twoje makowe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję i dygam również uroczo.
Usuńco ja pacze.
OdpowiedzUsuńPaczaj na zdrowie.
UsuńŚwietnie wydobyłaś piękno z makówek.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Tylko piękno, bez ziarenek ;)
UsuńPięć lat bez zawiasów!!! :D :D :D
OdpowiedzUsuńZ kolekcji najbardziej mi się podoba koza, kryształ i kamulec. :)
Dziękuję, miałam nadzieję że ktoś doceni ten piękny okaz kozy ;)
UsuńA czy tam w tle widać rdestowiec, czy mam zwidy? :)
OdpowiedzUsuńZwidy i bajania, panie.
UsuńEkolandio, jesteś super! Dawno się tak nie uśmiałam!
OdpowiedzUsuńTak, tak, trzeba mieć dystans do swojego blogowania...
Dziękuję. Zda mi się, Jolanto, że dystans w każdej dziedzinie życia najważniejszy, ale nie przed radośnie afirmującym podejściem z powodu byle czego ;)
UsuńMakówek u mnie nie ma, a żal, bo są dekoracyjne. Jesienią zostawiam rośliny na rabatach. Tylko nieliczne lądują w kompoście.
OdpowiedzUsuń