i pachnie nią teraz ten park,
gorzko, fiołkowo-parmeńsko,
grzybami, dębami i miętą,
oczekując przybycia zakochanych par...
Odurzający to zapach,
właściwy jesiennym fermentom (...)"
(Maria Pawlikowska-Jasnorzewska / Zapach jesienny / 1936)
Dzisiaj na tematy jesienne wypowie się Marysia dwojga nazwisk. Oddaję jej głos. Chociaż mógłby i Leopold, Lechoń lub Tuwim. Ale to innym razem.
Przegląda się w owalu jeziora.
Lecz jest chora. I nic nie wie o tym,
że ją pochowają w tym szalu."
(Maria Pawlikowska-Jasnorzewska / Jesień)
" Nikt tak wiele nie pisał o liściach,
Szronem zwarzonych, jesiennych,
jak my wszyscy, uparcie, co roku...
Gdyż zbierały się chmury, w nich łzy,
Dąb nasz wiedział, że schnie i żółknie.
Czuliśmy, że będziemy jak tułacze liście,
Zmrożone w każdym swym włóknie..."
(Maria Pawlikowska-Jasnorzewska / Leci liście z drzewa)
Czy sztuka abstrakcyjna nie powstała z umiłowania tych form, zmazów i plam? Jak to się stało, że przez tyle wieków ludzie podziwiali piękno zgniłego liścia i nie uważali za stosowne nasmarować tego aktu dekonstrukcji natury na ścianie czy płótnie zamiast kobiecych krągłości w laurowych wieńcach, równo wyplecionych?
Oglądam grafiki Andrzeja Bielawskiego, rdzawe sagi o jesieni: [klik] albo [klik] albo [klik], powiększone liście z mojego ogrodu.
"Jesienne niebo słodkie, pełne łaski
spowite w szal kaukaski,
przez drzew bezlistnych rozszczepione pędzle
przeciąga różową frędzlę.
I ku nadziei mej podchodzi z bliska,
słodyczą mnie uściskaj
i na tęsknocie mej opiera dłonie
- pachną ostatnie lewkonie.
Jesienne niebo słodkie, pełne łaski,
zwija swój szal kaukaski
a odrzuciwszy go, staje bez ruchu
z cekinem złotym w uchu."
(Maria Pawlikowska-Jasnorzewska / Jesienne niebo )
szukają nas wkoło jak ślepcy,
- i westchnienia słychać, i szepty:
"Wróciliście?
- nie wróciliście?"
(Maria Pawlikowska-Jasnorzewska / Tej jesieni)
Bardzo lubię to zdjęcie, żołnierskie szeregi zielonych mundurowych, dzielnych skoczków.
Zielonej, onej, duszy resztki niewyzionięte!
"Życie moje wstawione w cień
więdnie bez światła dziennego.
Codziennie opada z niego
pożółkły, zwiędły dzień..."
(Maria Pawlikowska-Jasnorzewska / Dni )
Twoje obrazy i zacytowane wiersze tworzą jak zwykle niepowtarzalny nastrój, tak pięknej złotej polskiej jesieni, którą zawsze uwielbiam. Szkoda (ale i bardzo dobrze), że tego roku jestem w biegu takim, że ledwo tę jesień zauważam.
OdpowiedzUsuńCzasem niezauważanie jej (aż do marca włącznie) to jedyna sensowne rozwiązanie. Ale zdarzają się dobre momenty. Liść pod światło na przykład, to zawsze działa :).
UsuńMaria jest jesiennie nostalgiczna, czuć to w jej wierszach. A ostatnio czytałam "Opowieść o nadzwyczajnym życiu Simony Kossak" siostrzenicy Marii. Jakieś to dwie różne osobowości.
OdpowiedzUsuńNa tym rzecz polega, żeby współdzielić genotyp ale wypączkować zupełnie odmienną osobowość.
UsuńStanowczo muszę przysiąść i nad Kossakówną. I nad Samozwaniec może też.
Wiersze Marii doskonale pasują do obecnej jesieni. Lubię jej twórczość.
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że będąc w Krakowie zerkałaś na jej dom rodzinny, słynną Kossakówkę. Mam nadzieję, że w miarę szybko uwiną się z jej remontem. Jak dawniej, będzie zachwycać swym wyglądem. Jeszcze kilka miesięcy temu można było zerknąć przez szpary w plocie. Teraz wysokie i szczelne ogrodzenie uniemożliwia ocenę na jakim etapie jest remont dworku.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dużo, dużo złota u tej Marii, jej wiersze obwieszone złotem jak murzyński raper ;)
UsuńDzięki za przypomnienie, wszak nie rozliczyłam się z wizytą w Kraku w sensie fotograficznym, a powinnam, skoro człek nie tylko w tym ogródku siedzi, ale i naprzeciw kultury wychodzi, nieprawdaż.
Pozdrowienia zostawiam :)
OdpowiedzUsuńA jesień 2 tony liści, eh.
UsuńWspaniałe wiersze z jesiennym nastrojem i wspaniałe zdjęcia z przebłyskami słońca :)
OdpowiedzUsuńPrawdą powiałeś, Wietrzyku :)
UsuńZapach fiołkowo parmeński i frędzla kaukaska, nikt tak już nie potrafi pisać co czuje, a przeciez czujemy podobnie. Uwielbiam MPJ
OdpowiedzUsuńOj tak, parmeństwa i frędzli w wierszach współczesnych poetów nie znajdziesz (ale może to i lepiej ;)
UsuńJeszcze na wiosnę Maria jest bardzo zdatna :).
Piękny jesienny post !!
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia !!
Pozdrawiam
Może mam naturalny dar obserwacji zgnilców, śmieci, oberwańców i wysypek atopowych, tak jak inni do reportaży z życia ptaków (oraz ogólnie tropienia żywotów flory).
UsuńDygam.
Jesień tak raptownie zmienia kolory liści na drzewach i krzewach,tylko szkoda ,że stale deszczowo.
OdpowiedzUsuńZależy gdzie wiszą krople, to też bywa zjawiskowe.
UsuńA chlorofil jest przereklamowany (w sensie kolorystycznym).
Cudowne zdjęcia. Jesień jest piękna, o ile nie pada i nie jest ciągle pochmurno. Słońce mogłoby wyjść i zaświecić pomiędzy złotymi liśćmi. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Takie rzeczy zdarzają się rano, kiedy nie ma czasu podziwiać, niestety.
Usuńa nawet czworga, ale ludzie nie lubią o nich mówić...
OdpowiedzUsuńsztuka abstrakcyjna - cóż. jeśli człowiek jest jako tako w stanie naśladować naturę w twórczości realistycznej, to w czystej formie nie ma z nią szans. weźmy taki szron na szybie. albo krakaturę na glazurze w domu po pożarze - Hundertwasser się nawet starał, ale...
Ludzie lubio lato i nazwisko Leśniewski ;)
UsuńSzron bywa obłędny, co on wyrabia z oknem to nie idzie opowiedzieć. Co do pozostałości po najgłodnieszym z żywiołów to też myślę że bym się odnalazła w tropieniu zachwytów. Na razie prowadzą liściowe zgnilce.
Tak jak piszesz tyle złota w naszych ogrodach ,parkach i w lasach,piękna pora roku,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja lubię jesień, nawet jak jest deszczowa. I w deszczu można cieszyć się urodą takich liści, jak pokazałaś. Nie wspominając już o pożytkach płynących z deszczu po suchym lecie.
OdpowiedzUsuńWszystko co przemoknięte ma lepszą saturację, a zatem wygląda lepiej, nawet asfalt.
UsuńWchodzę w Twoje liście :* kisses
OdpowiedzUsuńPewnie do tej słonecznej dziury ;)
UsuńTeż :)
UsuńUnderbara höst bilder.
OdpowiedzUsuńNu kan man säga 'Zlota Polska'.
Pozdrawiam/ Eva
Tak, będzie saga o jesieni :)
UsuńU nas mało złota, a teraz, po tych wietrzyskach, większość drzew już się otrząsnęła z liści i są gołe. Ale nie za bardzo wesołe...
OdpowiedzUsuńU nas nie ma że goło, drzewa pięknie przystrojone jednorazówkami ;)
UsuńEkolandio,
OdpowiedzUsuńTyle niektóre panie płacą za wygładzenie pomarszczenia...
A gdyby tak przypatrzyły się Twoim listkom, to może zauważyłyby, że są pomarszczone, mają plamy i przebarwienia, dziury, a nawet brodawki.I dalej przyciągają wzrok, choć uroda minęła. A człowiek naturalnie pomarszczony nie chce być, a niektórzy to z młodości wiecznie zielonej nie pragną nigdy wyrosnąć.
Serdecznie pozdrawiam.
Wszakże są kolorystyczne typy urody, ponoć, i takoż jest kobieta-jesień... ale nie wiem czy chodził o te przebarwienia i plamy wątrobowe, co by w sumie było najlogiczniesze.
Usuńbardzo lubię jesień; złotą, kolorową ,skisłą, w deszczu, szaro brunatną...tak pięknie pachnie :) Przyjemny bardzo wpis jesienią kipiący :)
OdpowiedzUsuńSkisłe złoto, o to w jesieni, o to ;)
Usuń