Wróciłam z podróży do innego miasta prosto w białe, wilgotne ramiona śnieżycy.
Widziałam heroiczne walki uliczne. Panów skrobiących szyby pojazdów z lodu. Panie odśnieżające chodniki przy pomocy kawałka dykty na kiju. Dzieci maniakalnie otrzepujące kurtałki z białych narośli.
Wszystko w białych pokrowcach. Domy, drzewa i auta. Ciepłe światła latarni kontra sztuczne księżyce halogenów. Oszalałe rajdy odśnieżarek.

A potem nastał dzień, i następny i kolejny. Śnieg kisł, spychany na pobocza. Brunatniał od spalin, topił się od soli. Łysiał asfaltem.
Biedny, biedny śniegu. Ty który dajesz nam w stolicy wizualną ulgę od tej architektonicznej szpetoty atakującej zewsząd. No ale nie można tak człowiekowi tym białkiem w twarz.
....
A tu Na tropie zimowych śladów czyli zima sprzed lat trzech. Bardzo lubię ten post, miałam wtedy w sobie tyle czułości ;)
....
A tu Na tropie zimowych śladów czyli zima sprzed lat trzech. Bardzo lubię ten post, miałam wtedy w sobie tyle czułości ;)