Historia o tyleż upojna, co krótka: z bloku do ogródka!

sobota, 27 sierpnia 2016

Przyjemność cię nie ominie nad jeziorem w Olsztynie (dzikość kontra ludzkość)

...choć oczywiście nie będzie tak duża jak na Mazurach lub Kaszubach. No ale co jezioro to jezioro, a co akwen to możliwość wypluskania się. W wodzie oraz górnolotności słów.

Dzisiaj przypomnimy sobie urlop nad jeziorem w Olsztynie.


Jeziora w każdym rejonie kraju i zagranicy dzielą się na upstrzone komponentem ludzkim oraz zdziczale opustoszałe. Wolimy, rzecz jasna, zdziczałą opustoszałość, mając świadomość, że swoją obecnością zadajemy kłam temu pojęciu. Nikomu jednak nie bruździmy, a zwłaszcza przyrodzie, siedzimy cicho w chaszczach, patrzymy na tłuste, leniwie sunące ślimaki, zawieszone bez ruchu ważki i drobne zmarszczki na galaretowato litej powierzchni tafli. A są z nami angielscy poeci jezior.


"O, jakże błogi jest ten wiatr łagodny,
Który z zielonych pól, z chmur, z nieba wieje,
Twarz mą ogarnia. Zda się półświadomy
Radości, jaką przynosi. O, miły,
Wyczekiwany Gończe! Przyjacielu!
Więzień cię wita, z kamiennego miasta,
Z domu niewoli wreszcie wyzwolony,
Z lochu, gdzie długo więziły go mury.
Nareszcie wolny, rozpętany, mogę,
Gdzie zechcę, wybrać dla siebie mieszkanie.
Jaka mnie przyjmie gospoda? Schronienie
W jakiej dolinie znajdę? Jakie drzewa
Mój dom ocienią? Jaki strumień słodki
Do snu mnie szmerem ukołysze w zmierzchu?
Cała przede mną ziemia."
(William Wordsworth / Preludium)




" (...) Dokąd teraz pójdę
Drogą lub ścieżką, lub bezdrożnym polem?
Może gałązka lub inna drobina
Niesiona nurtem rzeki – szlak mi wskaże?
Dosyć, że jestem wolny! Przez miesiące
Mogę poświęcać się wybranym pracom,
Z dala od trudów morza żyć na brzegu.
Choć nie osiądę na roli, pić mogę
Wodę ze zdrojów, zbierać polne kwiaty
I rwać owoce świeże z drzew. O, więcej!
Jeśli mam sobie ufać, ta godzina
Dar mi przyniosła, co uświęca radość.
Bo zdało mi się – kiedy mnie owiało
To tchnienie z nieba – że odczułem w sobie
Odzew innego łagodnego tchnienia,
Oddechu życia (...)"
(William Wordsworth / Preludium)
 


Tymczasem zdrewniała, na wpół przykryta gruntową kołderką lafirynda bezwstydnie i niepoetycko rozkłada nogi nad wilgotną sadzawką! A przecież tu mogą przyjść dzieci! Zmieszani poeci skromnie spuszczają powieki, hm.

A teraz ścieżka prowadzi nas na tereny zasiedlone przez ludzką ciżbę, decybele i fałdy, komórki i lodowe rożki:




"Czterdzieści lat spędził on na plażach i basenach kąpielowych na miłych rozmowach, wśród letników i bogatych próżniaków. Gdzieś z boku lub na drugim planie tysięcy wakacyjnych zdjęć figuruje w trykocie kąpielowym wśród wesołych gromadek, ale nikt nie potrafiłby powiedzieć, jak się nazywał i dlaczego tam się znalazł. I nikt nie zauważył, gdy pewnego dnia znikł  z wakacyjnych fotografii."
(Patrick Modiano, „Ulica ciemnych sklepików”)

Niestety, brak już możliwości do oglądania mężczyzn w trykotach kąpielowych. Za to bogatych próżniaków jak zawsze dostatek. Wesołych gromadek, mimo niżu demograficznego, takoż wiele. 

Letnicy początku wieku. Oto znak czasów. Oto wyrok, który wydaje migawka.




"O, cóż ci jest, Rycerzu blady,
Dokąd cię błędne wiodą szlaki?
Na brzegach jezior żółkną trawy
I milkną ptaki.
(...)
Oto dlaczego tu się błąkam
I, blady, zwiedzam błędne szlaki,
Choć wokół jezior zżółkły trawy
I milczą ptaki."
(John Keats / La belle dame sans merci )






"Zdawałoby się, iż żadna go siła
Z miejsca nie ruszy
, gdy wtem ktoś się zbliżył
I, ze czcią wielką schyliwszy się nad nim,
Przyjazną ręką łagodnie się dotknął
Jego barczystych, przepotężnych ramion"
(John Keats / Hyperion )

Sama nie wiem, jest coś zabawnego w tym, że widząc tego lichego mieszczanina, który zbryzgał okoliczności nadjeziornej przyrody wiązką kurew, rzuconych do telefonu, myślę o Hyperionie. Hmm.

Nie ma jak ukisić czerep w kasku, dla bezpieczeństwa rzecz jasna. Nie mniej widoki takich oryginalnych osobników jakoś mniej osmętniają mi lato, niż te zgliszcza z roznegliżowanych ciał i skołtunionych kocyków.

Wyobrażam sobie gigantyczną, kosmiczną zmiotkę, która robi tak:


"W piasku nadbrzeżnym ślady stóp szerokich,
Ale idące do tego li kresu,
Dokąd on dotarł, by spocząć i zasnąć."
(John Keats / Hyperion )

A teraz, jak każda szanująca się foka, założę kapoka i przejdziemy do ulubionej sekcji żeglarsko - rekreacyjnej. (Liryka idzie na chwilę do wucetu, za potrzebą (ale wróci ;))




Mielimy jeziorko turbiną roweru wodnego. A potem mieszamy jezioro płaską łyżką wiosła. Oraz nogą.


Woda zmienia kolor z przejrzystego brudnozielonego do skrzącego się promieniami słonecznymi szaroniebieskiego. 
Niebo spienia się chmurami i guanem samolotów.

 

 " (...) Z sercem lekkim,
Nie lękającym się takiej wolności,
Patrzę wokoło. Choćby przewodniczką
Była mi tylko ta wędrowna chmura,
Nie mogę zgubić drogi. Znów oddycham!"
(William Wordsworth / Preludium)

Ciężko się urlopuje człowiekowi, który nie może się zdecydować, czy woli li być lirykiem czy prześmiewcą, afirmatą czy malkontentem.
Więzień z asfaltowego miasta. 
Recydywa. 
Bywa.

21 komentarzy:

  1. Przyjemna kronika olsztyńska. Prorodzinna, aktywna i zdrowa.
    No i woda! Cenny surowiec, zawsze mile widziany. A do tego i poeci leją swe wody...

    Hm, kiedyś bawiłem i nad podolsztyńskim jeziorem. Gim.
    Ale raz. Za to szereg wakacji dzieciństwa spędziłem nad kultowym i literackim jeziorem mazurskim, tylko że wówczas o tym nie wiedziałem (o jego ww cechach, nie o spędzaniu).

    To jezioro zostało we mnie na zawsze (tak, mogło być o odwrotnie).

    OdpowiedzUsuń
  2. 16 jezior w Olsztynie, a Ty musiałaś wybrać akurat te moje? W pobliżu Kortowskiego mieszkałem 30 lat, a nad Starodworskim - 2:) Tyle tylko, że nad tym pierwszym nie polegiwałem nigdy (polegiwanie na studiach się nie liczy, gdyż raczej trudno nazwać to plażowaniem:). Przy Starodworskim plaża kiedyś była, ale się zmyła. A tak poważnie, to nie mogła napisać, że się wybiera? Podrzuciłbym adresików:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A! dresiki zapewne zabrała własne.
      Przepraszam, nie mogłam się oprzeć.

      Usuń
  3. No masz ci los! Oba jeziora to kawał mojego życia, np. na 3 pławiliśmy konie, a one potem łaziły wśród plażowiczów i kradły im jabłka z plecaków. I w życiu bym nie pomyślała, że te angielskie zachwyty będą do nich pasowały jak ulał.
    PS
    Najbardziej podoba mi się kosmiczna zmiotka, często miewam takie wizje, choć czasem także karabin maszynowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram! Przepraszam, nie mogłem się oprzeć:)))

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że popierasz zmiotkę a nie karabin, który czyni straszny bałagan i tylko czerwie miałyby potem uciechę.

      Graż. To jakaś praca była, pławienie głodnych koni? Hmm.

      Usuń
    3. Po jeżdżeniu konie były zmęczone, spocone i przy włażeniu do wody odczuwały tę samą przyjemność jak my gdy w upał zabijamy nura.

      Usuń
  4. Fajne to zdjęcie z łódką! Mnie też podoba się kosmiczna zmiotka :) Przydałaby się nie raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mizantropia wpleciona w klinczu z antropofilią (bo filantropia się nadmiernie z mecenatem kojarzy).
    Ale fakt faktem czasami na plażach tęsknię za trykotami i... burkini;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bardzo elokwentny komentarz, aż mi bikini spadło z wrażenia ;)

      Usuń
    2. i tylko nie wiem czy po tej enuncjacji mam zaprogramować swój mizoginizm na trend dodatni czy ujemny ;)

      Usuń
  6. W upalne południe widok wody nawet na zdjęciach (szczególnie dobrych) jest jak najbardziej miłym wytchnieniem :)
    Pozdrawiamy z Warmii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam Warmię!
      Chwilowo zapchał mi się zlew i w stosunku do widoku wody mam mieszane uczucia, meh.

      Usuń
  7. Jak słoneczko świeci to ciągnie ludzi nad wodę !! Widać że miałaś wspaniałe wakacje!!
    Piękne zdjęcia !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawia mnie, że wszędzie latem są tłumy: w górach, nad jeziorami, nad morzem. Przybyło tych ludzi, czy co?:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja tu widzę dla każdego coś miłego, i głębia i nieboskłon i cztery żywioły.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaczynalo sie tak pieknie, mysle sobie, o sa ludzie, ktorzy znalezli na Mazurach cisze i blogi spokoj, jak my kiedys, 25 lat temu. Cicho mlaskala woda, wschod slonca o 4 rano, ruszamy lodka na Dobskie. Ech...
    Bardziej Ci jednak do liryka i afirmaty:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Każdy urlop milo się wspomina.Na Twoich zdjęciach świetne widoki nad jeziorem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Trochę smutny ten post... Podoba mi się koncepcja kosmicznej zmiotki.

    OdpowiedzUsuń