Niech siedzi, byle to były pająki na kwiatach a nie przędziorki na liściach ;).
Jestem bardzo zdziwiona, że mój dendron w tym roku zakwitł - najwyraźniej podziałało podlanie azofoską (ale w zeszłym roku nie podziałało, hm). W takim razie podziałała widać terapia wstrząsowa, bo przejrzawszy katalog chorób klasyfikowanych na podstawie wyglądu liści, zdesperowana co do rokowań, próbowałam go wyrwać ( jak w tej bajce o mega-gmo-rzepce). No i się dendron ogarnął. Nie jest to szał ogrodnika, ale już coś. Wzruszyło mnie to na tyle, że również się postanowiłam ogarnąć. Kupię sobie róż ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz