Historia o tyleż upojna, co krótka: z bloku do ogródka!

piątek, 31 maja 2013

Tawuła van Houttae'a

Popularny krzew miejski, jako że jest odporny na zanieczyszczenia powietrza. U mnie niestety fatalnie posadzony (w cieniu i ciasnocie) wspomagam się więc tawułami ulicznymi. Jeszcze nie wiem, kim był van Houttae - może to on krzyżował tawuły kantońskie i trójłatkowe, coby mu wyszedł ten uroczy, komunijny mieszaniec.
















































A tu jeszcze tawuła niedokluta, z kwietnia.

No i cóż, wyjaśniło się przynajmniej, kim są te tajemnicze zimowe krzaki [1] & [2], którymi się zachwycałam w pełni bezlistnego sezonu.

wtorek, 28 maja 2013

Peonie czyli piwonie

 Na razie faza przygotowań. Głowy łyse, obsiądnięte przez spragnione peoninych soków mrówki.

 Pozwolę sobie na mały wspominek zeszłoroczny


 Peonie świetnie nadają się na bukiety. Aby długo stały w wazonie, trzeba je ścinać wcześnie rano, gdy mają jeszcze zamknięte pąki.

Peonie podcinamy pod wodą i zanurzamy ich końce na kilka minut w spirytusie.
..........

Chińczycy uprawiali je już 1500 lat temu. Były tak cenione, że przekazywano je w spadku lub posagu, miały wartość złota. W Europie największą popularność zyskały w XVIII wieku.

Łacińska nazwa Paeonia wywodzi się z greckiego paionia (Pajon to przydomek Apolla) i oznacza kwiat Apollina, boga Słońca. Według mitologii greckiej Apollo używał peonii do leczenia ran bogów i herosów walczących w wojnie trojańskiej.
Piwonia nie tylko zachwyca ale i leczy.
Przez wiele stuleci uprawiano ją jako roślinę leczniczą. Z korzenia robiono amulety, które miały chronić przed wszelkimi bólami. Do dziś w medycynie ludowej wyciągu z korzenia używa się jako leku obniżającego ciśnienie, rozkurczowego i przeciwbólowego. Nasiona zaś działają przeczyszczająco.

Ich kwiaty, które wyglądają jak puszyste kule, rozwijają się w najpiękniejszych miesiącach roku: maju i czerwcu. Świetnie czują się w pełnym słońcu, ale nie lubią tłoku. 

A w wazonie. Jeśli chcemy aby piwonie były dłużej świeże w wazonie, musimy pamiętać o tym;

- pędy piwonii ścinamy gdy pąki wchodzą w fazę rozkwitu, czyli kiedy są otwarte w 1/3. Warto o tym pamiętać, gdyż całkowicie zamknięte kwiaty mogą nam się nie otworzyć w wazonie, a te już otwarte nie utrzymają się długo.


- ścięte pędy wstawiamy od razu do wody, wodę zmieniamy codziennie za każdym razem przycinając nieco łodygę. Łodyg kwiatowych nie powinno się w wazonie wiązać, gdyż mogą zgnić, a liście nie powinny mieć kontaktu z wodą.

Mądrości zapożyczone stąd [klik]
 

niedziela, 26 maja 2013

Dmuchawce latawce wiatr czyli mniszek pospolity

 (Problem łysienia jest jak widać ogólnogatunkowy, hm ;)




























Tymczasem w latach młodości, gdy było się blondynem...


















Ledwie 20 dni różnicy i poszło z wiatrem.

środa, 22 maja 2013

Dzika wiśnia i mrówka



























No cóż, patrzenie jak w 30 sekund mała mrówa obrabia pięć pąków przyprawiło mnie o kompleksy, bo od lutego nie mogę skończyć remontu i ogarnąć mieszkania... Mam nadzieję, że kiedyś wynajdą sposób, żeby przeszczepić nam mrówczany gen pracowitości ;)


niedziela, 19 maja 2013

Pająk na sumaku

.

I jeszcze  wiersz w temacie:

I found a dimpled spider, fat and white,
On a white heal-all, holding up a moth
Like a white piece of rigid satin cloth—
Assorted characters of death and blight
Mixed ready to begin the morning right,
Like the ingredients of a witches’ broth—
A snow-drop spider, a flower like a froth,
And dead wings carried like a paper kite.

What had that flower to do with being white,
The wayside blue and innocent heal-all?
What brought the kindred spider to that height,
Then steered the white moth thither in the night?
What but design of darkness to appall?—
If design govern in a thing so small.

~ Robert Frost

piątek, 17 maja 2013

Niezapominajki

Kwiat samograj. Ekspansywny i mało wymagający. Samowysiewny. Easyprzesadzalny ;)


























A tu jeszcze w fazie 'larwalnej'  - na fioletowo.


wtorek, 14 maja 2013

Ulica żółtolica czyli czas forsycji i mniszków

Jedno jest pewne - gdyby Vincent żył w naszym klimacie to w kwietniu, na bank,  malowałby forsycje ;)




























Tymczasem już w pierwszym tygodniu maja... żółte trawniki, żółte chodniki.




























Nic, tylko na to nasikać (ze szczęścia i szacunku dla koloru ;)

piątek, 10 maja 2013

Jak zjadłam trawnik czyli sałatki z chwastów

Magazyn Smak [.] proponuje taką oto sałatkę majową. Dla wyrafinowanych. Albo biednych ;)



"W sklepach i na targach kupujemy świeże sałaty, roszponki, rukole i inne listki. Zapominamy, że wokół nas na polach i łąkach, na wyciągnięcie dłoni rosną zupełnie jadalne rośliny, bogate w zdrowe składniki odżywcze: mniszek lekarski, krwawnik, babka, pokrzywa. Teraz, kiedy ich listki są jeszcze młode, mają delikatność i kruchość, można poeksperymentować i wrzucić je na talerz. Ze słodkim burakiem i pietruszką smakują naprawdę dobrze.
Składniki:
  • 2 średnie upieczone w całości buraki
  • korzeń pietruszki
  • świeżo zebrane i umyte liście mniszka lekarskiego, krwawnika, babki, pokrzywy (najlepiej zbierać listki młode, jasnozielone, z pokrzyw same szczyty, a z mniszka tylko z tych roślin, które nie wykształciły jeszcze kwiatów)
  • łyżeczka miodu
  • łyżeczka soku malinowego
  • sok z połowy cytryny
  • pieprz,sól
Buraki obieramy i kroimy w talarki lub kostkę, wedle uznania, a obraną pietruszkę w cienkie plasterki jak do carpaccio lub ścieramy na tarce. Pokrzywę myjemy i sparzamy wrzątkiem, żeby zneutralizować „parzydełka”. Pozostałe listki siekamy drobno, natomiast jeśli chcemy je podać w całości, należy pamiętać o bardzo dokładnym przeżuwaniu, żeby ułatwić strawienie i przyswojenie cennych składników! Z płynnych składników przygotowujemy dressing i mieszamy  z zieleniną jakiś czas przed podaniem, żeby nieco złagodzić ich szlachetną gorzkość i cierpkość. Smacznego!
No to teraz poszukam też dań ze ślimaków, zamiast je eksmitować za ogrodzenie... hyhy.
...
UPDATE: Autor bloga Nie kupie jedzenia proponuje taką oto sałatkę pasterską:

"Lista składników sałatki pasterskiej:
  1. krwawnik,
  2. mlecz (mniszek lekarski) – liście, kwiaty, koszyczki kwiatowe,
  3. gwiazdnica,
  4. szczaw,
  5. kapusta – liście i kwiaty,
  6. jarmuż,
  7. sałata chińska – samosiejka z zeszłego roku,
  8. szpinak – posadzony we wrześniu,
  9. listki rzodkiewki – w ramach przerzedzania zbyt gęstego nasadzenia,
  10. babka lancetowata,
  11. przywrotnik (ponoć przywraca cnotę ale chyba źle go dozuję :) ),
  12. tasznik – listki i kwiaty,
  13. koniczyna,
  14. szczawik zajęczy – nie rośnie w warzywniku tylko w pobliskim lesie,
  15. lubczyk,
  16. cebula siedmiolatka,
  17. mięta.
(...) Sałatkę pasterską przyprawiam posiekanym ząbkiem czosnku oraz olejem rzepakowym. Oba składniki na razie kupowane na zewnątrz. Sałatka smakuje na prawdę wybornie i daje spory zastrzyk energii. Wydawało by się, że to sama „trawa”, a jednak razem z olejem daje efekt sytości. W wersji de lux do sałatki wkrajam kawałki sera owczego. Wtedy to już w zasadzie pełny posiłek."
via [klik]

Trochę jestem zdziwiona obecnością tasznika, który skutecznie i dużym wysiłkiem całkowicie wykarczowałam, dając tym samym możliwość rozplenienia się innym chwastom. Hm.

...........
A tu [klik] przepis na survivalową zupę majową.
W składzie:
bluszczyk kurdybanek (o którym pisałam [tu]),liście paproci orlicy, przytulina pospolita, szczaw, pokrzywa, ostrożeń warzywny, kuklik, pałka wodna, łopian, rabarbar, topinambur.

I z tego samego źródła przepis na ciasteczka z trawy, a konkretnie z nasion włośnicy zielonej [klik]

środa, 8 maja 2013

Kowale swego losu

Kowal bezskrzydły  – pluskwiak z rodziny kowalowatych [więcej]

"Ukryte pulsowanie tajemniczych światków
tam śmiga rudy pająk w znanych sobie celach
tu żuk dąży w alkowę storczykowych płatków
i nikną dwa kowale w kampanuli celach."
(Maria Kossak, 1912) [.]

No, akurat u mnie kowale zabawiają się na drugim piętrze kurdybankowego wieżowca ;)
"W wyżej zacytowanym wierszu jest zwrot: „i nikną dwa kowale w kampanuli celach”. Nie wtajemniczonym w nomenklaturę owadów należy wytłumaczyć, że „kowale” to żuki o czarno-czerwonych skrzydełkach. Wzmiankuję o tym, ponieważ w jej późniejszym wierszu, wchodzącym w skład tomiku Niebieskie migdały, jest zwrotka brzmiąca: „Jechał Kowal na Kowalu niby koral na koralu”,  która mocno oburzyła pewne krakowskie mieszczki. „Jak może jechać, moja pani, kowal na kowalu? Rozum straciła ta starsza Kossakówna – a może... może... wie pani, bywają takie zboczenia...”
Magdalena Samozwaniec, Zalotnica niebieska, 1973


























Jechał Kowal na Kowalu
jakby koral na koralu.

Całowali się bez granic,
grozę świata mieli za nic.

Zajechali w cienie świerka,
kędy wróbel głośno ćwierka,

zajechali drogę kurze
i na białym siedli murze,

wpadli w gniazdo młodych Pliszek,
którym właśnie zbrakło Liszek,

siedli chłopcu na rękawie
i patrzyli nań ciekawie,

zajechali ponad wodę,
weszli w nią jak krowy w szkodę

i topili się bez żalu
mały koral na koralu...

i ginęli bez ratunku
w nieprzerwanym pocałunku.

- Patrząc już od dłuższej chwili,
aniołowie zazdrościli

martwili się, i bali
że Kowale zginą w fali, -

Zszedł więc Cherub w wielkiej chwale,
porwał w niebo dwa Kowale.

Historia o Kowalach - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

wtorek, 7 maja 2013

Pan Tulipan

Rozchyla się ponętnie w dzień i zamyka kielich na noc.



















Jan  Brzechwa 
Tulipan i róża

W jednym stali wazonie tulipan i róża.
Rzekł tulipan:
"Dalipan,
Że to mnie oburza,
Pokoju nikt nie wietrzy, duszno niesłychanie,
W takiej temperaturze żyć nie jestem w stanie.
Lufcik niech gospodyni przynajmniej otworzy,
Już wczoraj źle się czułem, a dziś - jeszcze gorzej!"

Odrzecze na to róża: "Panie
Tulipanie,
Proszę, niech pan nie nudzi i kwękać przestanie.
Egoista i sobek z pana! Jak pan może
Domagać się wietrzenia, gdy chłód jest na dworze?
Jeśli pan nie zamilknie - język panu przytnę!
Zdrowie mam takie kruche, płatki aksamitne,
Łodyżki delikatne, przeciągów się boję,
Zaraz dreszczy dostaję, gdy wietrzą pokoje,
Woń, barwę mogę stracić przy lada chorobie,
A pana to nie wzrusza. Pan myśli o sobie!"

Rzekł tulipan:
"Dalipan,
Sądzi pani błędnie,
Wiadomo, że kwiat każdy bez powietrza więdnie,
Lecz jeśli pani każe - chętnie się poświęcę,
Dla pięknej róży - wszystko! I nie mówmy więcej!
Okna pozamykane niech będą. Pokoje
Nieprzewietrzane. Trudno!"
I zwiędli oboje.

Nazajutrz gospodyni, żałując tej straty,
Wyrzuciła na śmietnik dwa zwiędnięte kwiaty.



A w nastolęctwie (czyli niecałe dwa tygodnie wcześniej) wyglądał tak niepozornie



























A po śmierci  będzie wyglądał tak (w bukiecie a la natura bardzo martwa [.] )

A teraz trochę informacji praktycznych o traktowaniu tulipanów:

"Po przekwitnięciu lepiej tulipanów nie ścinać. Korzystniejsze dla cebulek jest ich ogławianie poprzez urwanie pręcika u nasady płatków. Dzięki temu tulipany nie tracą sił na wydanie nasion, czyli mają silniejsze, większe cebulki. Poza tym znacznie szybciej zapadają w sen zimowy.

Dlaczego nie warto ścinać całych pędów? To proste - zielony pęd, mimo że bez kwiatu, ciągle asymiluje, tak jak liście. Odżywia więc cebulę. Ogłowienie to dla cebuli sygnał, że czas na sen zimowy. Liście i pęd stopniowo zasychają i zamierają. Trzeba je wtedy usunąć, zaś cebule wykopać (koniec czerwca lub początek lipca).
(...)
Cebule tulipanów najlepiej przechowywać w ciemnym, chłodnym pomieszczeniu (15-20 stopni Celsjusza). Sadzi się je we wrześniu i październiku, aby zdążyły się ukorzenić przed zimą."

via [klik] 

Nie wiem jak współczesne cebule tulipanowe, ale te odziedziczone po przodkach trzymają się dzielnie i latami w tym samym miejscu i nikt ich wykopywać nie musi.