Dla poprawienia humoru układam martwe natury, tzw pięciosekundówki. No lajfstajl, panie dzieju. Kultura lokalna - stąd cebula. Z kosmopolitycznym dodatkiem ananasa i francuskich pojemników na przyprawy.
A bez zawsze piorę przez wstawieniem do wazonu. W celu, żeby wszystko, co w nim pełza, się wypłukało, a skarpetki przeszły aromatem ;)
Geba mi sie smieje do Twojego zdjecia. Bez, rajtki , skarpeciochy, na jakis konkurs powinnas je wyslac:) A poza tym swietny pomysl. Ostatnio walczylam ze stadem mrowek , ukrytych w piwoniach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
O tak, mrówki w piwoniach, to ich apartamentowce mam wrażenie ;)
UsuńInnymi słowy każde kwiecie należy najpierw utopić.
Ukłony.
Pranie bzu i skarpetki wydają mi się pasować do jednej znanej mi Osoby :)))
OdpowiedzUsuńMartwa natura z cebulą wymiata! :)
pozdrowienia!
Zaczęłam skromnie, od cebuli, ale mam nadzieję że martwonaturalny nurt się rozwinie :)
UsuńPodoba mi się:)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń