Dzisiaj z okazji święta wniebowstąpienia odkopałam trochę stosownie pasujących wątków z podróży. Oprócz kościołów i innych pomnikowych przejawów krajowej religijności. na trasie podróży nieodmiennie interesują mnie kapliczki oraz spotkania z twórcami ludowymi, robiącymi w drewnie. Takimi jak np ten pan:
Wśród lipowych multiplikacji najświętszych panienek znalazłam swojego czarnego Jezusa, z zalanego dębu. To ceny surowiec do produkcji ekskluzywnych mebli, znajdowany z rzadka, na jakiś bagiennych terenach np przez górali dokonująch wyrębu lasu.
Żeby nie było lipy, że to nie podmalowana lipa ;), twórca ludowy zadał Jezuskowi głęboki cios dłutem z wydłubem. Biopsja wypadła pozytywnie i zakup został dokonany.
Tymczasem najładniejszą drewnianą Najświętszą Panienkę z przyczernionym noskiem i opuchniętymi powiekami, znalazłam w Ochotnicy Dolnej.
Panienka stała sobie skromnie w kąciku obok rynny. W kąciku obok stała miotła, ale nie wyciągnęłam pochopnych a jakże niereligijnych wniosków. I w tejże malowniczej Ochotnicy nabrałam niestety demonicznej ochotnicy na obcięcie tego uroczego popiersia i ucieczkę w kierunku regału z bibelotami.
Przy okazji zaprezentuję resztę obejścia parafii, bo potem może już nie być okazji.
W tej samej miejscowości znalazłam też przykład pomnika, któremu niestety muszę powiedzieć stanowcze estetyczne NIE, czyli Złotemu Papie. Bardzo współczuję takiego (w skali ogólnej i statystycznie rzecz biorąc) nieudanego nurtu wystawiania człowiekowi, który prosił, by mu nie wystawiać. Z drugiej strony nie można zabronić wystawiania ochotnikom z Ochotnicy (jak głosi podpis), można by tylko ich poinformować, że JPII nie miał w sobie nic z Ludwika Słońce, który by na pewno docenił oczoje*ność. kruszczcu.
Nieco dalej coś przynajmniej z poczuciem humoru, graficiarski styl nakamienny i podpis 'Ja tam u was byłem'. Czyli można? Można.
Wracamy na szlak maryjny bardziej na północy kraju. Najczęstsze figurki jakie spotkałam są zawsze tak podobnej formy i postury, że można rozłożyć ręce.Tutaj Panienka w fontannie z aksamitek i ziela, na zapleczu jakiegoś podwórka.
A tu wychodzą moje braki wiedzy i pamięci, bo bez podpisu nie jestem w stanie orzec, czy mamy do czynienia z jakąś świętą czy też trafiłam na waleczną Panienkę, dyskretnie schowaną z zasłoną z winobluszczu.
Uwielbiam jednokolorowe i jednomateriałowe kapliczki w stylu karmnika dla ptaszków. Domeczek wbity na pal, an a czubku krzyż patrzący w dal, gdzieś za horyzont pola.
Nie lubię płotków i banerów.
Chodząc po krajowych górach, złapałam się na refleksji, że jeśli człowiek nie napotka co jakiś czas krzyża, może doznać ataku paniki, czy już (do czortów trzech) nie przelazł do Czech.
Dziękuję za uwagę. Amen.
ps. A w między czasie znalazłam wędrownego inwentaryzatora kapliczek w Mazowieckiem [klik]
ps. A w między czasie znalazłam wędrownego inwentaryzatora kapliczek w Mazowieckiem [klik]
Zawsze z podziwem patrzę na rękodzieło twórców ludowych !! Lubię zwiedzać kościoły i kapliczki.
OdpowiedzUsuńI zawsze zatrzymuję wzrok przy pomnikach bo to przecież nasza historia....często nawet nie znana !
Pozdrawiam serdecznie :)
No widzisz, sądząc po liczbie komentarzy to tylko my mamy takie antropologiczne gusta ;)
UsuńHola hola nie było mnie ;) w Poznaniu byłam!
UsuńJa też lubię kapliczki i drewniane kościółki
Czy bez kwiata w logo też można się tu wypowiedzieć?
OdpowiedzUsuńJak się podoba, to raczej można ;)
UsuńLetnia koniunkcja ogrodowa spowodowała floralizację avatarów wśród komentatorów ;)
UsuńDopisuję się do kwiatowych obrazków i pragnę podkreślić, że imię też mam botaniczne ;-)
UsuńZadziwiają mnie kapliczki z wiechciem plastikowych, chińskich kwiatów, podczas gdy dookoła nich kwitnie cały zielnik! Widocznie sztuczne lepiej z nieba widać...
OdpowiedzUsuńWidać z kapliczkami podobnie jak z turystyką - 'dokądkolwiek pojedziesz, pamiątki i tak przywieziesz z Chin' ;]
UsuńE tam, jak krzyż fajny, to da radę. Przynajmniej tak jest na Podlasiu, a przynajmniej tak było. Dziś nasze oczy, coraz częściej, cieszą wyroby krzyżo- i kapliczko podobne, o wszelakiej maści pomnikach papieskich nie wspominając. Przeczytawszy z uciechę Twój post, pożałowałem bardzo zagubienia fotki z Maryjką, której ktoś z miejscowych Mazowszan postanowił odnowić, wyblakłe na słońcu, oblicze. Wyszło cudnie, gdyż twórca, nie posiadając zapewne, precyzyjnych narzędzi malarskich, wymalował figurce oczy, na wzór i podobieństwo Kaczora Donald :) Z ciekawszych tego typu arcydzieł, polecam również pomnik z Orzysza, na którym to JPII, wykonuje tzw. martwy ciąg.
OdpowiedzUsuńWspomniany przez ciebie przykład przypomina mi tę straszną amatorską renowację jeżo-jezusa sprzed kilku lat... TU
UsuńPodróżując po prowincji spodziewam się (naiwnie!) cudów lokalnej etnografii, a nie bezguścia twórców, którym Bozia nie dała talentu a Pan Bóg zapału nie odebrał (co za fatalne, fatalne połączenie, meh)
Trafiłam tu od Ani, która ma kosmos w ogrodzie. Też mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńTa ukryta Pani wygląda mi na świętą Barbarę, ale nie jestem pewna.
Szukałam pomnika opisanego przez Wojciecha i trafiłam na takie: http://wiadomosci.wp.pl/gid,11614635,kat,1329,title,Pomniki-niegodne-papieza,galeria.html
A co do kolorów, to kiedyś widziałam Jezusa, który miał płaszcz czerwony, a szatę jaskrawo fioletową. Bolało... :) Te kolory znaleźliśmy przy domu nieco dalej, pewno komuś farba została...
Pozdrawiam :)
Dzięki, oszczędziłaś mi roboty, choć nadal nie jestem pewna co do pozy na 'martwy ciąg'. Kiedyś ustawiali postaci w kontrapoście i było dobrze, eh.
UsuńCo do fioletowej szaty - może to było w Adwencie ;)? Zresztą inicjatywa, by przemalowywać miejscowych świętych farbami, które zostaną po remoncie bardzo zacna - umacniająca estetycznie społeczność sąsiedzką ;)
cudna figurka Matki Boskiej w kwiatkach!
OdpowiedzUsuńBardzo 'zielna' w każdym razie :)
UsuńOjej, mocne akcenty polskości... bardzo mocne. Jak nie krzyż na drogę, to JPII pod rękę, może się narażę, ale pomnikarstwo wszelkie mnie przytłacza. Uściski
OdpowiedzUsuń